Początek roku siłą rzeczy wymusza na nas jakieś plany i postanowienia. Ileż to razy słyszymy- "zrobię to w przyszłym roku", albo " muszę zrobić to do końca roku".
Cóż, ja to chyba jestem mistrzem w planowaniu. Realizację moich postanowień można określić trawestując tekst piosenki "znowu w życiu mi nie wyszło...". Ale plany mam, mam i czasami niektóre udaje się zrealizować. Mam m.in. dwa ufoki, które kłują mnie w oczy, a ja siadłam sobie przed nowym wzorkiem. Jeden z ufoków, to woreczek na chleb, drugi to wzór Renato Parolina.
Ostatnio przyleciały do mnie z Rosji dwa nowe hafty. Jeden z nich nosi tytuł Oset i trzmiel ( znalazłam też tytuł Dzikie kwiaty) , który zaprojektowała Maria Iskustnitsa.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBrsCs_mZ1fxFe3zfPZJn3n7xc_LLChmm-pxDcvqKykUW8JXlDZ2LR0NpnpV1dR78ZArjXBZo0OS7RZ05fgNtA5nMBZbfXuHhy6LtNx0MmV8deUEbdL9aWUgf7YMk5tA1_ZRAFnUSvQkk/w381-h534/20210102_220955.jpg)
Jest to prawdziwie międzynarodowy projekt, bo len z Danii, igła z Australii, mulina z Hiszpanii, a wzór z Rosji (do tego haftowany w Polsce). Jak widać, świat jest jednak malutki.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW9Me-Vpf7Z-CR7nowIr4U5Lq-b3h8q4gLDsEZB8ls1ij9lB5MCvEjNaRJOwQNkitXEah4_yUthwiVAjAcQ8-tyKU5EYmk2nSVoqHVp485NJ6xdwnoglB52UdWOdNpKo7KAfddGwmOf24/w384-h532/20210110_130228.jpg)
Bardzo podobają mi się projekty Marii Iskustnisy. Zaprojektowała dwa bardzo podobne wzory i miałam chęć kupić je oba. Ale wzory są drogie, bo można je tylko kupić w zestawie z muliną i płótnem. Dlatego zdecydowałam się na zakup jednego. I całe szczęście! Maria zrobiła wszystko, żeby utrudnić życie hafciarkom.. Mulina Finca jest słabo skręcona , plącze się i krzyżyki wychodzą niezbyt ładne. Plusem jest to, że luźne nitki powodują , że krzyżyki wychodzą puchate i dają wrażenie trójwymiarowości. Len 25 ct nie jest zbyt gęsto tkany i trzeba naprawdę wytrzeszczać oczy, żeby postawić krzyżyk co dwie nitki, bo te z kolei złażą się i rozłażą.
Nie mam szczęścia do zakupu samych wzorów, które mi się podobają. Jeśli już coś mnie zachwyci , to jest to obowiązkowo cały zestaw, a u mnie mulin tyle, że niedługo zacznę z nich swetry chyba robić.
To tyle narzekania. Wzór bardzo mi się podoba i rekompensuje mi wszystkie uciążliwości. Może ja jestem genetycznie zaprogramowana do narzekania? Ostatnio jak haftowałam gnomka, to już patrzeć na niego nie mogłam i dlatego robiłam wszystko, aby jak najszybciej dziaders zszedł mi z tamborka.
Na ten moment mam już tyle :
O tej porze roku o dobrym świetle do zdjęć to można tylko pomarzyć.
Dziękuję za zaglądanie, komentowanie i wsparcie.
Jola