Obserwatorzy

wtorek, 31 lipca 2018

Zwolnione tempo

   Upały dają się we znaki i w robótkach. W domu się siedzieć nie chce, bo gorąco. Ja wszystko haftuję pod lampką z lupą, więc mam dogrzewanie dodatkowe.
Jeszcze w maju zaopatrzyłam się w Hobby Studio w tkaniny do haftu. Wydatek dosyć bolał, bo kupiłam na zapas i jeszcze trochę . Ponieważ nie miałam rozeznania jaka tkanina do czego będzie najlepsza, to kupiłam wszystkiego po trochu i testuję. Bo mam pomysły i plany wielkie jak kosmos, tylko z realizacją to już zupełnie do chrzanu.
No i ten cholerny remont...
Ale czasami coś tam powoli działam. Na ten moment haftuję zimowego ptaszka. Robótka nie do końca w moim stylu, ale skusiłam się na nią, ponieważ we wzorze są m.in. ćwierć krzyżyki i trzy czwarte krzyżyka.Musiałam spróbować co to takiego i jak będzie prezentować się praca.
Tkanina to 16 Aida Zwiegart, 16 kolorów. Wiekszość kolorów to mulina DMC, ale niektórych nie miałam w zapasach, więc użyłam Ariadny.


Zimowy ptaszek
















Chciałam jeszcze przypomnieć, że zapisałam sie do zabawy Podaj dalej i czekam na jeszcze jedną osobę, dla której mogłabym przygotować paczuszkę. Do zabawy zgłosiła się już Dusia z bloga Syndrom Kury Domowej.
 Bardzo dziekuję za zaglądanie i wszystkie miłe słówka.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Kura domowa na wystawie "Z nici Ariadny"

    Tytułowa kura domowa to ja. Tak się jakoś porobiło w życiu , że na nic nie mam czasu.Młody postanowił zamieszkać razem ze mną i buduje i przerabia górę , żeby uwić gniazdko. Nigdy wcześniej ta część domu nie była planowana do zamieszkania, więc roboty jest co niemiara. Przed domem regularny plac budowy,w korytarzu kurz, pył, brud, a w dodatku wszędzie potykam się o klamoty i przydasie , które tak sumiennie zbieraliśmy przez tyle lat. W dodatku Młody robi to "własnemi ręcami". W końcu specjalista od tych rzeczy.
Plac budowy kiedyś się uprzątnie, ale co zrobić z efektami  trzydziestoletniego zbieractwa, to pojęcia nie mam .
    Aby tak doszczętnie nie wtopić się w ten bałagan,18 lipca pojechałam do Łodzi na wystawę do  Centralnego Muzeum Włókiennictwa.
Miałam na to zaplanowane całe popołudnie,ale parkometr zeżarł nam monety, więc trzeba się było trochę   spieszyć .
W  muzeum włókiennictwa odbywały się  m.in. trzy wystawy czasowe.
   Pierwsza - tkaniny Magdaleny Abakanowicz.Owszem, robiły wrażenie , ale onegdaj widziałam ciekawsze prace tej autorki.
   Druga- Christian Dior i ikony paryskiej mody, czyli..."W realiach powojennego kryzysu Dior odważnie zamanifestował powrót do seksualnej kobiecości,wykreował nowy wzór idealnej figury z wąską talią oraz podkreślonymi biustem i biodrami. Wzór , który okazał się ponadczasowy "  -jest to cytat z opisu tej wystawy. Jak dla mnie , gdyby nie prezentowany rozmiar, jakieś 34, to spokojnie mogłabym je założyć i nosić od dziś.  Stroje niemalże nic nie straciły na swojej aktualności.

   Trzecia- Z nici Ariadny.  Tyle prac, tyle technik,tyle trudu zgromadzonego w jednym miejscu.  Powiedziano mi, ze zdjęcia z wystawy dostępne są w Internecie,więc się nie wysilałam na fotografowanie. Owszem zdjęcia w internecie są,ale tylko z uroczystości rozdania nagród - pod linkiem https://ariadna.com.pl/wernisaz-vi-ogolnopolskiej-wystawy-rekodziela-artystycznego-z-nici-ariadny/ .
Zresztą prac było tyle, że nie sposób byłoby wszystkich  zdjęć zamieścić.
Nie sfotografowałam prac szydełkowych, chociaż ich różnorodność i uroda powalała na kolana.

 Na pierwszym planie mój ulubiony motyw, czyli koty:


  Praca Chagi ,którą prezentowała w lutym 2018 na swoim blogu (link)
Koniecznie, ale to koniecznie zajrzyjcie do muzeum włókiennictwa, tylko zaplanujcie lepiej czas niż ja.
    
 Kolejny mój post już się pisze, ale nie chciałam robić zamętu i opisywać wszystkiego naraz. Dziękuję za odwiedziny i serdeczne słówka.
Jola