Obserwatorzy

sobota, 17 kwietnia 2021

GMO


      

    Jeszcze w ubiegłym roku, koleżanka poprosiła mnie o zrobienie woreczka na chleb. Przejrzałam wszystkie dostępne mi wzory, ale nic ciekawego nie rzuciło mi się w oczy. Nawet wybrałam już wzór, a raczej tylko kawałek wzoru z  większego projektu, ale to nie było to. Postanowiłam zaryzykować i zabawić się w projektantkę.  Aplikacja Haftix przerobiła zdjęcie kłosów na krzyżyki, a ja ambitnie zgromadziłam potrzebne muliny. Nie podejrzewając niczego,  zasiadłam do pracy. Okazało się, że kolory w projekcie niekoniecznie są tymi kolorami, które pasowałyby do zboża, a sam kłos wyszedł ogromny. Myślę , że firma Monsanto,  producent ziarna genetycznie zmodyfikowanego tzw. GMO , byłaby ze mnie dumna. 

    Nawiasem mówiąc Monsanto stało się synonimem GMO . Ponieważ nazwa ta źle się kojarzyła m.in. nie tylko  ze względu na GMO , ale i na rakotwórcze działanie popularnego herbicydu, więc  Monsanto zostało spółką córką  koncernu  Bayer.  Problem nie zniknął, ale zniknęła nazwa i  przestała kłuć w oczy.

    Ale ad rem... po wyhaftowaniu części wzoru,  musiałam wziąć sprawy we własne ręce i podumać, jak to skończyć. Przede wszystkim stwierdziłam, że 32 kolory to dużo za dużo . Wieloma z tych mulin  miałam wyhaftować zaledwie ... 8 czy11 krzyżyków. Ości nie haftowałam krzyżykami, jak przewidywał projekt, tylko ściegiem za igłą.   Ponieważ  kłos wychodził mdły i nijaki, chciałam zastosować kontury.


    Kontury odpadły, bo kłos  robił  się coraz  bardziej zmodyfikowany, więc je wyprułam. Nadzieja, że będzie jeszcze to jako tako wyglądać, została w wykończeniu całości.  Na zdjęciu poniżej, brakuje wąsów, czyli ości. Szukałam prawidłowej nazwy i przy okazji dowiedziałam się,  do czego owe ości roślinie służyły. Wczepiały się zwierzętom w sierść i w ten sposób ziarna były przenoszone dalej, a ponadto były skutecznym sposobem na ograniczenie zwierzęcej konsumpcji.



 Projektantki wzorów to na pewno ze mnie nie będzie, ale myślę, że  kiedyś, coś małego spróbuję. Czy jestem zadowolona?? Nooo...średnio..  Zajął mi ten drobiazg  bardzo dużo czasu, bo nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać , na co zwrócić uwagę i jak wykończyć.  Jakby tego było mało,   wybrałam zbyt zlewające się ze wzorem płótno.

Gdy wzięłam się za szycie, okazało się, że piękny kawałek  lnu w słonecznym kolorze,  nijak nie pasuje do kolorów , którym wyhaftowany był kłos. To żółte i tamto żółte, ale jakoś  nie przystające do siebie. Wymyśliłam, że zrobię obramówkę z taśmy pasmanteryjnej, żeby rozdzielić barwy.

 Wyszedł z tego mojego hafciarsko -krawieckiego trudu, taki oto worek o rozm. 27 x41 cm.

 















Woreczek skupił na sobie zainteresowanie rodziny

    Jeszcze muszę się pochwalić prezentami, które dostałam na święta od Danusi, koleżanki z pracy - zająca i karczochowe jaja. Na zająca nie mogę się napatrzeć i mimo, że już po Wielkanocy, nadal stoi dumnie na eksponowanym miejscu.






Dziękuję za zaglądanie i komentowanie. Wasze słowa są najlepszą motywacja do dalszej pracy.

Jola