Obserwatorzy

poniedziałek, 11 listopada 2019

Technicznie

      Każda z nas ma swoje miejsce do haftowanie. Jedne z nas mają to wymarzone, stałe,  inne,  niemalże siłą wydarte z przestrzeni wspólnej.
A w takim magicznym miejscu , oprócz wielu sprawdzonych sposobów na uporządkowanie rzeczy niezbędnych,   jest jeszcze eskalacja pomysłów na ulepszenie takiego miejsca i  całe  mnóstwo  przydasi .
     Postanowiłam dzisiaj pokazać w skrócie,  jak to jest u mnie.
Na początku rzecz najważniejsza - lampa z lupą, przykręcona do kultowego stołka-schodków z Ikea. Jest to o tyle wygodna rzecz, że w razie potrzeby, całe to ustrojstwo bierze się pod pachę i wynosi, żeby nie przeszkadzało. Stołek jest świetnie skonstruowany,  stabilny, bo lampa za sprawą szkła powiększającego jest ciężka.

     Kolejną pomocną rzeczą w mojej pracy to tablet , na którym mam zainstalowaną aplikację Cross Stitch Saga. Szkoda tylko, że wiele wzorów , które chciałabym wyszyć, nie są w formacie xsd.  Niestety,  na zamianę pliku z pdf na xsd, jestem  za " cienki Bolek",  mówiąc językiem klasyka.
     Nitki trzeba czymś obciąć i do tego służą mi ozdobne nożyczki i dość siermiężna obcinaczka. Ale do ewentualnego prucia,  obcinaczka jest niezbędna   za sprawą ostrych końców.
   Ponieważ trzeba mieć co obciąć, więc skonstruowałam  naprędce taki przybornik na igły i nici. Jak to zwykle bywa, prowizorki są najtrwalsze.  Do pracy niezbędny jest również magnes ;  szczególnie nieoceniona rzecz, kiedy zginie igła.  Z magnesem  zguba znajduje się  raz dwa.
    Staram się haftować igłami złoconymi; są bardziej śliskie i łatwiej przechodzą przez materiał.

     Magazyn nici to jest prawdziwe wyzwanie, nie podające się w żaden sposób regulacjom... przynajmniej u mnie.                                                                                                         
Na ten moment wygląda to  tak-  nici potrzebne do  aktualnie wyszywanego haftu są w drewnianym  pudełko z Liroya, w którym bez przerwy szukam potrzebnego pasemka. Ale ma tę niezaprzeczalną zaletę, że idealnie pasuje na dolny schodek stołkoschodków.                                                                                                                            
Kolejny magazyn to pudło, w którym są pozostałe przydasie.  Muliny pogrupowane   numerami i  połączone karabińczykami. Lubię wyciągać do haftowania nitkę muliny z motka . Ale końcówki  nici z pasemka na ogół  nawijam na bobinkę, wtedy się  nie plączą.                                                                                                                                                                                                                            

     Najlepiej haftuje mi się na plastikowym tamborku, który ma już lat jakieś  40, a może i więcej. Dostałam go w prezencie z resztkami  mulin po czyjeś babci. Tamborek ma solidną,  choć ordynarną śrubkę, jest równiutki na całym obwodzie i dobrze dopasowany.


      Wiem, że niektóre zdjęcia są bardzo lichej jakości. Z powodu remontu,  w tym momencie mieszkam gorzej, niż niektórzy pod mostem.  Z kuchni wyjechało wszystko, łącznie z instalacjami, kafelkami i tynkami. Ból dotyczący urządzenia kuchni od nowa,  to całkiem odrębna sprawa.  Postanowiłam zmienić też okno  na drzwi balkonowe. Znajoma firma, u której kupujemy zawsze tego typu rzeczy, nie chciała przyjąć zamówienia bez oględzin i wymierzenia po swojemu. To akurat na dobre mi  wyjdzie, bo doradzono mi takie rozwiązanie, z którego będą   zadowolona.                                                                                                                                                                                                                      
  Na pana oglądacza trzeba było poczekać kilka dni. Kiedy dojechał , poprosiłam, żeby wycenili i przysłali SMS z kosztami.  Trochę trwało . Przysłali. Na nr syna. Syn był  zajęty i zapomniał mi powiedzieć.  Jadę sobie kiedyś obok firmy i pomyślałam, że spytam kiedy zrealizują zamówienie.  Właściciel firmy  zrobił wielkie oczy i powiedział, że po  jego SMS nie potwierdziliśmy zamówienia. Okres oczekiwania to 4-6 tygodni. W najlepszym układzie będę miała drzwi po 22 listopada. Na razie zamykamy się na trzy kawałki styropianu. 
Można?  Można. 

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słówko. 
                                                                             Jola

środa, 9 października 2019

Ciągle to samo

     Zdziwiłam się, jak zobaczyłam , że ostatniego posta opublikowałam w sierpniu.  W sierpniu!!! czyli ktoś mi ukradł cały miesiąc.
Nie miałam czasu pilnować czasu, bo  mam remont kuchni.  Najpierw długie dywagacje gdzie, co , jak , kiedy ,aż przyszła pora. Remont niezależnie -mały czy duży, to stres, brud i niemalże bezdomność. Może jakoś przetrwam...
    Nadal wolnymi  (?)  chwilkami haftuję swojego kota. Tak, wiem, że nudne jest to pokazywanie na okrągło jednej i tej samej pracy, ale nie mam nic innego.
A kocisko z każdym krzyżykiem podoba mi się coraz bardziej.
Swego czasu natrafiłam na pasmanterię , gdzie był duży wybór muliny metalizowanej. Oczywiście, nie mogłam się oprzeć i ją kupiłam , ale nie miałam okazji  wypróbować. Teraz , na tej pracy,  złotą nitką wyhaftowałam kocie okulary, płomień świecy i co najbardziej mi się podoba , to rogi tej wielkiej księgi.  Tak na bogato, a co!  W końcu, to nie byle jaki kot, tylko uczony.  Uczony w sensie nie tresowany, tylko inteligent.   Może tego nie widać na zdjęciach, ale "złocone" brzegi dodają  księdze powagi. Z kolei zastanawiam się, czy nie wypruć złotych iskierek, bo wyglądają tak jak gwiazdki na fladze UE.



moja kuchnia
Myślę, że nie zapomniałyście o mnie do końca.
Dzięki, że zaglądacie.
                                      Jola

niedziela, 25 sierpnia 2019

Aplikacja komplikacja


    Dawno mnie tu nie było,ale myślę, że powoli wracam do blogowego świata. Na mój niebyt złożyło się wiele czynników, ale na Waszych blogach bywałam. Może niezbyt regularnie, ale czytałam , podziwiałam i jak miałam możliwość, to komentowałam.
To tyle tytułem usprawiedliwienia.
    Warsztat hafciarski stał cały czas  rozstawiony w pogotowiu i raczej  służył jako przeszkadzacz i zbieracz kurzu.  Czasami  jednak  udało mi się  zrobić  parędziesiąt krzyżyków.Przyszedł okres, że solidnie zabrałam się do pracy. Chłodno się zrobiło,  więc  do pomocy przyszła ukochana Tituśka. Rozkosznie się prężyła, przeciągała, dotykała łapką w ekran tabletu .
    Ale życie jest nieprzewidywalne i potrafi rzucić  kłodę   pod nogi łapką mojego kota.
Nie przewidziałam , że mój kot bardzo dba o moje oczy i żeby  mi się oczęta nie męczyły... Tituśka zresetowała cały wzór. I już nie ma zaznaczonych pól  zahaftowanych  i  pól do zapełnienia.
      Lubię haftować przy pomocy aplikacji Cross Stitch Saga i po marcowych kłopotach z tabletem nie sądziłam, że coś się jeszcze może wydarzyć. Papierowe aplikacje mają jednak tę przewagę, że jak jest zaznaczone, to nie zginie.
        Moja trójka futrzaków w podobnych szatach:

Moja Tituśka
kot Wasyl





kot Kaligraf


Kot Kaligraf nadal się tworzy...

Dziękuję , że zaglądacie
Jola

Candy u Kasi


 Właśnie zapisałam się na candy u Kasi  z  Krzyżykowych szaleństw.

niedziela, 30 czerwca 2019

Lato, lato wszędzie...

    Jestem z gatunku tych , co to wolą się siedem razy przegrzać niż raz zmarznąć.
Chociaż ostatnio już nie jestem tego taka pewna.
    Mieszkam w centralnej części polski, na Równinie Kutnowskiej. Obszar ten, według pesymistycznych prognoz hydrologów, w 2030 roku będzie już pustynią.
    Nie padało u nas od końca kwietnia. A jeśli były już jakieś opady, to na tyle skąpe, że w tym czasie wieszałam pranie. Mieszkam w jakimś takim zaklętym kręgu, gdzie omijają nas wszystkie burze, chmury, deszcze. Trójkąt kutnowski.
Przestałam już podlewać ogródek, poza kwiatami w doniczkach.
    Na brak zajęcia też nie cierpię, bo jak są upały to głównym zajęciem jest łapanie kapiącej wody. O włączeniu po południu pralki, zmywarki czy prysznica należy zapomnieć.
    Ostatnio od znajomych z innego regionu Polski usłyszałam " nie masz wody w kranie? to łap deszczówkę."  Kurcze, ...co mam łapać?

     Do haftu też jakoś trudno usiąść, bo haftuję pod lupą z żarówką, a to jest dodatkowe źródło ciepła.
Do swego kota Kaligrafa zaglądam rzadko, ale coś tam przybywa.
Oprawki okularów u kota wyhaftowałam muliną metalizowaną. Nie jestem  pewna, czy to był dobry pomysł. Wyglądają tak jakoś topornie.
Natrafiłam na pasmanterię, gdzie był duży wybór mulin i metalizowane  prosiły "kup mnie, no kup", że  zaszalałam i... nie miałam gdzie ich sprawdzić.


A niżej mój wypalony słońcem trawnik.




     Złośliwość losu czasami jest wyjątkowo ogromna. 3 lipca wyjeżdżam na parę dni nad morze i zapowiada się pogoda poniżej 20 stopni.  Cóż, chociaż dokładnie zwiedzę Kołobrzeg i okolice.

 Pozdrawiam Was ze względu na upały chłodno, ale serdecznie. Dziękuję, że zaglądacie
                 Jola

niedziela, 2 czerwca 2019

Coś tam, coś tam....



   Z żalem informuję, że zrezygnowałam  z zabawy "Nowy haft na Nowy Rok".
Powodem była choroba w bliskiej rodzinie. Na początku nic nie robiłam z  braku czasu.  Potem nawet jak czas  się znalazł,  to ogarniało mnie  zniechęcenie pod tytułem "po co to ?". Jakby mało było choroby, to jeszcze przygnębienia dokładał stan służby zdrowia. I dotyczyło to nie jakiegoś szpitala na peryferiach, ale renomowanej jednostki w Łodzi.  Jednym słowem trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć. Powoli  zaczyna się już dobrze układać, a ponadto moje zmartwienie nic w tym wypadku nie pomoże.
   Ponieważ mój blog , to nie blog o chorobach, więc chciałam pokazać, że jednak coś tam dłubię. Jakieś nikłe postępy w kocie Kaligrafie są. Do Was też zaglądam, może niezbyt regularnie , ale oglądam i podziwiam.
    Czekam na zachmurzenie, opady, bo wtedy musiałabym pobyć trochę w domu. Pogoda jest taka, że wolne chwile spędzam w  ogródku jak ten zając. A  raczej jeż, bo w naszym obejściu zadomowił się jeż. Deszcze jednak skrzętnie omijają centralną Polskę.
 
Jeżyk sfotografowany wieczorem, więc ledwie go widać
_______________________________________________
Dziękuję, że jesteście i zaglądacie.
Jola


poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Nowy haft na Nowy Rok -usprawiedliwienie

    Z publikacją tego posta jeszcze się załapałam na kwiecień, chociaż już zaczęłam tracić nadzieję. Jak pisałam poprzednio, popsuło się gniazdo zasilania w tablecie i tym samym zostałam bez dostępu do wzoru.  Serwis miał co prawda 21 dni na naprawę, ale  się opóźniał . Potem nikt nie miał czasu po tablet  jechać. Po odebraniu okazało się, że usunęli mi wszystkie aplikacje, zdjęcia i przywrócili do stanu fabrycznego. Nie miałam pojęcia, że żeby naprawić gniazdo zasilania, to trzeba wszystko z tabletu wywalić. Ale cóż, na informatyce się nie znam.
     Po powtórnym zainstalowaniu aplikacji CS Saga, okazało się , że po iluś aktualizacjach ja najzwyczajniej w świecie nie umiem jej obsługiwać. Następnie, musiałam mozolnie dochodzić do tego, co już wyhaftowałam, a czego nie.
To tyle tytułem usprawiedliwienia, czemu tak się opóźniłam z postępami i prezentacją.
     Wielkich postępów co prawda nie poczyniłam, ale coś widać więcej niż poprzednio.

  ----------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję Wam za świąteczne życzenia, a mnie pozostaje życzyć miłego świątecznego popołudnia.
Jola

niedziela, 24 marca 2019

Bezlistne drzewa






  Po dwóch dniach grabienia trawnika i sprzątania wokół domu ,bolą mnie odnóża i odręcza. W którymś momencie pomyślałam, że to może zaawansowany reumatyzm, ale olśniło  mnie , że to raczej od roboty niż od choroby i ból jakby stał się mniej bolący.
No i fajnie, że znowu przychodzi fala chłodów. Będzie trochę wolnego od sprzątania obejścia.
     Drzewa są gołe, jeszcze się nie zazieleniły  i mój haft wpisuje się idealnie w obrazek za oknem.
Parę razy już o nim wspominałam, w trybie narzekająco -jęczącym.
    Do tej pory myślałam, że trudny haft to ten, który ma dużo kolorów, backstitche, ćwierć i pół krzyżyki i inne takie tam. Przerabiałam to wszystko z lepszym lub gorszym rezultatem. Ale  ten projekt jest ewidentnie dla masochisty.
Gdyby nie to, że jestem uparta i postanowiłam udowodnić sobie, że  skończę to, co zaczęłam, dawno wylądowałby w stercie wszelkiej maści 'przydasi".  Sterta owa czasami się zmniejsza,  po odleżeniu się niektórych szpargałów i nabycia przez  nich mocy śmietnikowej.
    A co w nim takiego trudnego?? Porozrzucane krzyżyki, przez co trzeba je  ciągle odliczać jak barany  w bezsenną noc. Na niczym nie można się skupić, tylko to liczenie. Kolory: długie kolumny brązowego, albo brązowo podobnego.Nuda i mało tzw. punktów zaczepienia.Wzór drukowany  na żółtym tle  ,z włączonym chyba trybem oszczędzania farby drukarskiej.

 







          Mimo wszystko,  obrazek z każdym większym wyhaftowanym kawałkiem, zaczyna podobać mi się na nowo. Dużo czasu zajmuje mozolne odliczanie,  ile nitek jest od gałązki do gałązki. Plusem jest to, że projektant zaznaczył, że wzór graficzny  ma być inspiracją i nie ma sensu trzymać się go szczegółowo. Co też czynię, bo inaczej pruciom nie byłoby końca. Przestrzegam tylko zasady, aby krzyżyki były w jednej linii pionowo i poziomo.
Kupiłam ten projekt ze względy na tzw.  kolory ziemi.Jest to wzór włoskiego projektanta Renato Parolina, który specjalizuje się w projektowaniu wzorów w stylu etnicznym.Ponieważ nie mogłam się zdecydować, który  wzór wybrać, bo podobały mi się wszystkie, kupiłam aż trzy. Jeden, najmniejszy już wyszyłamhttp://haftynawierzbie.blogspot.com/search?updated-max=2018-05-13T13:11:00-07:00&max-results=3&start=18&by-date=false



   No i   muszę się pochwalić nowymi umiejętnościami, które nabyłam.
Nasze KGW zorganizowało warsztaty szydełkowania koszyczków.
(A za decoupagowe jajka, o których pisałam w poprzednim poście, uzyskałyśmy 1800 zł.)

koszyczki pani instruktorki
nauka szydełkowania


własnoręcznie zrobiony koszyczek



Dzięki , że zaglądacie i komentujecie.
 Jola











niedziela, 10 marca 2019

Kot Kaligraf cd.

     Nowe hafty na Nowy Rok czyli kot Kaligraf.  
    Tytułowy  kot Kaligraf nadal jest burą plamą na płótnie. Postępy może byłyby większe, ale popsuło się gniazdo zasilania w tablecie i urządzenie ze wzorem jest w naprawie. Tablet jest na gwarancji, serwis ma 21 dni na naprawę , więc  myślę, że na przyszły miesiąc dostawię więcej  krzyżyków. 

    Mam jeszcze jeden haft na tapecie, ale też go przez miesiąc nie tknęłam. Raz, że jest nudny i trudny, dwa, nie mam czasu.
Od września ub. roku w naszej miejscowości powstało  Koło Gospodyń Wiejskich ( tak, tak, znam te wszystkie dowcipy).
Początek był szumny, wiele osób się zapisało. Ale jak to w życiu bywa, jak coś trzeba zrobić konkretnego , to zostają najwytrwalsi. W tym roku spotykamy się minimum dwa razy w miesiącu i robimy wielkanocne ozdoby metodą decoupage.
Wszystko co wytworzymy, jest sprzedawane , a dochód przeznaczony jest na pomoc dla chorego dziecka i na cele statutowe. Chwała mieszkańcom za to, że chociaż kupują.Jak widać, artystycznie się wyżywam do oporu.
Poniżej na zdjęciu  nasz  "urobek" z jednego wieczoru.

Dzięki, że zaglądacie i komentujecie.
Jola
 Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba

niedziela, 24 lutego 2019

Koty na Murano

    W maju ubiegłego roku poczyniłam większe zakupy hafciarskie, w których znalazły się min. różne tkaniny do haftu. Kupiłam  i chyba w życiu doczesnym nie zdążę ich haftem zapełnić. Bo jak dochodzi co do czego, to albo kolor nie pasuje, albo faktura.
     Jedną z tych tkanin było Murano 32 ct firmy Zweigart. Skład 52 % bawełna, 48 % wiskoza. Murano ma co 10 nitek kolorowy pasek, mający ułatwić haftowanie. Może są hafciarki, którym to pomogło, ale ja jestem  ślepa, więc i tak musiałam liczyć niteczki.
W instrukcji jest napisane, żeby prać przez 40 min. w letniej wodzie , z dodatkiem łagodnych środków piorących.  Jeśli to nie pomoże, to pranie ponowić. Nie pomogło. Nadal widać w niektórych miejscach delikatne linie.  Zastanawiam się, jak powinno wyglądać to pranie przez 40 min. Miałam moczyć, trzeć na tarze, czy trzepać kijanką????
    Zaletą są równe nitki osnowy i wątku. Myślę, że to możę być niezły materiał, jeżeli jest zapełnione tło.
    Jakiś czas temu, w ramach testowania wyhaftowałam na Murano 2 koty.
Niżej, pod postaciami kotów spróbowałam  haftu blackwork. Hm.... proszę, litościwie nie komentujcie dolnej części.
Cały zresztą obrazek to nie jest szczyt moich możliwości . Ze względu na wzór, nie jest wrzucony w kąt, bo w końcu skoro się mieszka u kota, to wszystko co kocie,  traktowane jest z należną estymą. Jak w starożytnym Egipcie :)  . Hafcik powiesiłam w ciemnym kącie przedpokoju, żeby nie było widać niedociągnięć.


Hafcik zgłaszam na wyzwanie Koci Raj na blogu DIY Zrób to sam.



http://diytozts.blogspot.com/2019/02/40-wyzwanie-koci-raj.html
Wyzwanie - Koci raj
Dzięki, że zaglądacie
Jola

środa, 13 lutego 2019

Podaj dalej

   Swego czasu zgłosiłam się u Zafolkowanej do zabawy Podaj dalej. Natychmiast  ogłosiłam  taką zabawę u siebie i znalazły się dwie chętne Iza z bloga  "moja -enklawa'  i Dusia z bloga "Syndrom Kury Domowej".
    Ja na swoją przesyłkę nadal czekam.  Ale skoro się pospieszyłam i wyraziłam ze swojej strony ochotę na wysłanie prezentu dla dziewczyn, więc myślę, że nie ma co czekać. Sądzę,że wysłanie przed terminem, to nie jest złamanie regulaminu.
Tym bardziej, że wypadki chodzą po ludziach, a mnie  ostatnio ciągle ,a to strzyka, a to łamie, a to nos zapycha. Więc tak czekając dłużej, mogłabym nie zdążyć zrealizować swojej obietnicy ;)  .
   W paczuszce znalazły się  mydełka robione tylko i wyłącznie z tłuszczy roślinnych, świece woskowe i  kordonek. Nie używam gotowych baz tłuszczowych, sa piękne, ale im nie dowierzam.
   Kordonek - żeby mogły swoimi zdolnymi rękami wyczarować szydełkowe twory.
   Płomień świecy z wosku pszczelego jonizuje powietrze, a już sam zapach wydzielany przez wosk jest korzystny dla układu oddechowego.
   Mydełka zrobiłam tylko i wyłącznie na tłuszczach roślinnych, połączonych z maceratami ziołowymi z dodatkiem pyłku pszczelego i wosku pszczelego.
Tłuszcze roślinne to - masło kakaowe, masło shea, olej kokosowy, olej babassu, olej rycynowy, olej z pestek winogron, oliwa.
Pewnie nie zainteresowałbym się robieniem własnego mydła, gdyby nie to, że miałam bardzo suchą skórę . W zimie pękały mi skórki pod paznokciami, co było dokuczliwe i bolesne.
Odkąd zaczęłam używać domowego mydła problem zniknął.


Dziękuję , że zaglądacie i za wszystkie ciepłe słowa.
Jola

sobota, 9 lutego 2019

Zabawa Nowe hafty(...) - kot Kaligraf

    Niestety, jeszcze nie mam się czym pochwalić.W tym momencie zamiast kota, na płótnie jest tylko bura plama. Na tamborku jest na razie inny haft, który uparłam się, że muszę skończyć. Muszę, bo jest nudny jak nie wiem co i jak przyjdzie wiosna i się ociepli, to nie sądzę, żebym go jeszcze tknęła.
No i  poza pracą, domem , mam jeszcze inne zobowiązania.

Tak wygląda hafciarski zarodek kota:
Ale myślę, że jak się zabierzemy obie, to nam szybko pójdzie.



Dziękuję , za każde miłe słowo i za to , że zaglądacie.
                                                                                         Jola

niedziela, 20 stycznia 2019

Clair de Lune -finał

   Fanfary mogą zatrąbić na wielki finał, bo ukończyłam obrazek "Światło księżyca" znanego też pod nazwą " Zakochane elfy".





Dane techniczne:
Clair de Lune  opracowane przez firmę Nimue , na podst ilustracji J.B. Monge.
Len Belfast 32 ct, kolor perłowy, mulina DMC  1 nitka lub 2 , co 2 nitki płótna.
Krzyżyki ( w świerszczu także ćwierć krzyżyki, trzy czwarte krzyżyka), backstitche, long stitche.
U elfinki w kwiatkach zamiast koralików zrobiłam french knoty muliną metalizowaną.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Obrazek wyhaftowany na prezent na nowe mieszkanie , dla pewnej cudownej rodziny. Elfy maja stać na straży spokojnego snu pani domu, która z całym zapałem i zaangażowaniem zawodowo walczy z niegodziwościami tego świata.
    W tym miejscu , na fali ostatnich tragicznych  wydarzeń w Gdańsku, chciałabym abyście zajrzały na stronę Dyżurnetu.pl.


I proszę, zajrzyjcie w podany link koniecznie. Wiele z Was pracuje w szkołach , w bibliotekach, macie dzieci własne lub w rodzinie i w razie jakichś wydarzeń, możecie reagować, a przede wszystkim zapobiegać. Możecie też  przy pomocy  Dyżurnetu  zorganizować lekcję lub szkolenie nt. bezpieczeństwa w internecie.

 https://www.nask.pl/pl/aktualnosci/wydarzenia/wydarzenia-2016/352,Możesz-pomoc-reaguj-zglos.html
Czym jest Dyżurnet.pl
Dyżurnet.pl, funkcjonujący w instytucie badawczym NASK, to jedyny w Polsce zespół przyjmujący informacje o publikowanych w Internecie treściach zabronionych prawem - przede wszystkim przedstawiających seksualne wykorzystanie dzieci. Zespół podejmuje działania na rzecz usunięcia tych materiałów z sieci.
Dyżurnet.pl  nie zajmuje się tylko pedofilią , ale także  wszystkimi szkodliwymi treściami, jakie krążą po internecie. Mogą to być tzw. wyzwania,rozpowszechnianie zdjęć, czy hejt.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Dziękuję , że zaglądacie i za te wszystkie ciepłe słowa, na temat kota Kaligrafa, który już wskoczył na tamborek.
Jola