Od dawna obserwowałam na blogach hafty z serii " zwierzęta w sweterkach", które baaardzo mi się podobają, Tych zwierzaków Ekateriny Gafenko jest 12, bo Ekaterina w ten sposób tworzyła kalendarz.
Na razie kupiłam dwa wzory i myślę na tym poprzestać. No, może jeszcze skuszę się kiedyś na kota. W naszym domu mamy kota na punkcie kotów, bo jakieś wady w końcu trzeba mieć.
Od pewnego czasu postanowiłam nie dokupować nowych mulin, tylko podobierać z tych, co już mam. Zobaczymy, co mi wyjdzie. Na lisi sweterek brakło mi kilku przewidzianych przez projektantkę kolorów, więc podobierała je przy pomocy zdjęć z internetu . Nie są to tylko nici DMC, ale też Anchor . W moim pudle walają się resztki mulin bez numeracji, które pozostawały z kupionych całych zestawów. Nie bardzo wiadomo co z tymi resztkami zrobić, jak je wykorzystać. Nie przepadam za gotowymi zestawami, ale niektórych projektów nie da się kupić w formie samego wzoru.
Mój rudzielec ma już nogi i ogon. Staram się wraz z przyrostem krzyżyków, haftować także bakstitche.
Teraz muszę się wytłumaczyć z moich postów na Waszych blogach. Otóż, jakoś tak w październiku dostałam nowy służbowy telefon. Dopłacamy do abonamentu parę groszy i możemy korzystać bez ograniczeń. W związku z tym, mój prywatny leży osamotniony i często nienaładowany gdzieś w kącie .
Do tego czasu każdy z aparatów był prosty w obsłudze, intuicyjny, ale nie ten!!! Nie, niee! Za każdym razem dostajemy wytwór wiodącej koreańskiej firmy, ale teraz konstruktor postanowił go udziwnić, chyba po to, żeby nie chciało nam się nadmiernie z telefonu korzystać. Troskliwy!! Pod Waszymi blogami zamieszczałam komentarze i byłam święcie przekonana, że wszystko jest w porządku. Najpierw przed każdym moim wpisem musiałam akceptować wszelkie zgody , a potem pod niektórymi postami komentarz się ukazywał, pod innymi blogger gdzieś go chyba zeżarł albo schował. Do łask wrócił laptop.
Czym jestem starsza, tym coraz mniej wszystko kumam.
Na nowym smartfonie nie potrafię przesłać dalej niektórych SMS-ów, bo w moim telefonie jest już czat RCS, cokolwiek to znaczy. Najgorzej było, jak stałam ze dwie godziny gdzieś na rowie, żeby zainstalować aplikację GPS, bo telefon niezliczoną ilość razy pytał mnie o akceptacje i zgody. Ponoć to w trosce o bezpieczeństwo moje i urządzenia. Z rozrzewnieniem wspominam starą Nokię, gdzie wszystko było proste, a aparat mieścił się w garści.
Dziękuję, że zaglądacie i mimo wszystkich bloggerowych trudności chce się Wam komentować.
W Nowym Roku życzę Wam wszystkiego co dobre, szczęśliwe i miłe.
Jola