Wieczory dłuższe, więc czas odkurzyć bloga. Nie było mnie dwa miesiące tutaj i przyznam, że rzadko zaglądałam na Wasze blogi. Powodem był remont , czyli czas wyrwany z życiorysu. Coś jak hibernacja- niby żyjesz... Moja sypialnia przypominała lokum pod adresem " 5 filar pod mostem". Meble i klamoty przeniesione z dwóch pomieszczeń do jednego. Sukcesywnie wymieniamy zniszczone podłogi i instalujemy ogrzewanie podłogowe z myślą ,o ogrzewaniu na gaz. Biadoliliśmy,że kocioł na ekogroszek to brud, kurz, obowiązek, ale jak patrzę na ceny gazu, to zaczynam lubić sprzątanie w kotłowni i jestem zadowolona, że tego gazu jednak nie mamy. Znajomy mówi, że jak tak dalej będzie wszystko drożało, to lasy i rowy będę posprzątane z opon. Marsze w Warszawie pokazują, że opony dobrze się palą :((
![]() |
Inspekcja nadzoru budowlanego sprawdzała, czy rurki grzejne odpowiednio przykryte |
Przy okazji gruntownego sprzątania, postanowiłam przejrzeć swoje szafy i niezmierzone pokłady przydasi. No, trochę tego jest😏. Kontener na odpady został solidnie zasilony , a przydasi, tak jakby nie ubyło.
Swego czasu kupiłam len z myślą, żeby uszyć woreczki na chleb. Tkanina jednak okazała się za cienka i woreczki nie powstały. A chętnych do przygarnięcia jest trochę. Dodatkowy problem, to wybór wzoru na woreczki... Nie miałam czasu usiąść do internetu, żeby zamówić materiał o wyższej gramaturze , a czas leciał. Dopiero porządkując stertę "szkoda wyrzucić",wpadł mi w ręce lniany, haftowany obrus. Dostałam go od kogoś, bo nie pasował na żaden stół. Nigdzie. U nikogo. Ale na moje woreczki jest doskonały!! Dzisiaj uszyłam dwa, jutro pewnie dwa następne. Może nie wyszły idealnie, bo jednak haft trochę pościągał tkaninę i wbrew pozorom, nie szyło się za łatwo. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona.
O wyższości tkaniny lnianej nad chlebakiem, czy nie daj Boże foliówką nie muszę pisać. Pieczywo nie pleśnieje, tkanina najpierw zabiera nadmiar wilgoci, potem ją oddaje. Len jest ekologiczny, antybakteryjny, antyalergiczny.