![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGVkyPkjCMi_U0mRakeAP-fhsIAk-4aLtSHKhLwwMe1igeomdI8f6hOL6VEO78ETU4XdnFZjkwbkRe6VL9HWAwCW8a5O2JDdSKJbKK4vCV3jiGPh5n-U8ziIPBVcpQ_473hJzoh7mAGRY/s320/20180612_101240.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbyQFf8pyw6G91Z80seifpzLFptCd3TpdC0W_PloHN8HcqXgaUlxJl6rw0nOuH2uDlmhVQgZ9dePmW5JWl08DGZX7Ft8lK6hd3795gb7UAp5ZiP4IYehX181eKtcwlvszuU6Rh45RrJkI/s320/20180612_104005.jpg)
Tkanina to Aida 16, osiem kolorów muliny Ariadna,wzór z internetu . Nie wiem od czego to zależy,ale granatowa i żółta Ariadna to tragedia. Niteczki cieniutkie, słabo kryły, skręcały się i plątały. Natomiast do zielonych nie miałam żadnych zastrzeżeń.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaer7rrXhDul6mxRRE9oYuRINzJS6Y2I4gs1bWbU_HMNBmjzqc5HWdv6OI_3dfAlXVvsiPtvkFyob8sN0Nka7_EmRQjRI3qbtvv5y5euF32D4nxK0A_4DH2K-3j1T4Mdwg7NUxU3fnBj4/s320/20180612_003139.jpg)
Czerwiec to mało sprzyjający miesiąc na hafty i na blogowanie.Czerwiec to miesiąc imprezowy, przetwórstwa owocowo warzywnego, ogródkowy, grillowy itp.
Jedną z takich imprez była wycieczka do Krakowa, Wieliczki i na Orawę słowacką. O Krakowie i Wieliczce napisano chyba już wszystko, więc nie ma co się powtarzać. Ale pobyt na Orawie urzekł mnie niesamowicie. Z atrakcji min. to spływ tratwą po rzece Orawie u podnóża zamku zbudowanego na skale o wysokości 112 na poziomem rzeki, zwiedzanie tegoż zamku , zwiedzanie jaskini Demianowskiej. Pogoda wtedy dała naprawdę niezwykły popis . Dwa dni przed wyjazdem 21 czerwca upał 30 stopni, w niedzielę 24 czerwca temperatura ok. 14 stopni ,a w Tatrach spadł śnieg.
Widok zamku z tratwy ,a poniżej my okutani w pelerynki przeciwdeszczowe i kapoki
Ekspozycja przyrodnicza na zamku. Mimo, że nie lubię widoku wypchanych zwierząt, to muszę przyznać, że robiła wrażenie naturalności.
Tak sobie myślę, że może lepsza taka ekspozycja , niż zamykanie zwierząt w zoo?
Jeziorko w Jaskini Demianowskiej.
Okazało się, że krasnoludki istnieją naprawdę. Tu w formie stalagmitów, czekają pewnie na koniec świata. A może na kogoś, kto zdejmie z nich zaklęcie??
Zdjęć nie wolno było robić, ale naprawdę trudno było się powstrzymać, więc czasami ktoś tam , jakieś pstryknął.
Myślę, że nie ma się co dalej rozpisywać, bo końca zachwytów by nie było.
Musicie to koniecznie zobaczyć.
Dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa i lecę zerknąć , co się dzieje u Was na blogach, bo dawno mnie w blogosferze nie było.
Jola