Obserwatorzy

środa, 30 czerwca 2021

Czerwcowe reminiscencje


    Jeszcze się nie chwaliłam, ale od roku jestem właścicielką nowej maszyny do szycia Janome Juno 415 . Starą wyrzuciłam bez żalu, bo nie dało się na niej już nic prosto i dokładnie uszyć. Przy szyciu  na tamtej maszynie,  nieźle szkoliłam się w używaniu tzw. niecenzuralnych słów. 

    Przez   długi czas miałam awersję szyciową i jakoś niespieszno mi było zabrać się za robotę. Coś tam naprawiłam, zszyłam, skróciłam. Ale  życie mnie zmusiło i musiałam na cito  uszyć fartuszki. Miałam mieć gości i  zaczęłam szukać  w szafie czegoś, co by można było założyć do kuchni, żeby ochronić ubranie i wyglądać przyzwoicie. No i pech!  Okazało się, że w szafie są tylko jakieś łachy  wystrzępione i wypłowiałe. Zgroza mnie ogarnęła, bo do tej pory nie widziałam ich marności. Co się dziwić - oczy już nie te, to i nic nie dostrzegłam. Popłoch , żeby wszystko przygotować na czas, sprawił, że  wzrok mi się na chwilę wyostrzył. Korzystając z deszczowej pogody siadłam do maszyny i jako fanka recyklingu, uszyłam je ze starych męskich koszul, resztek materiału i  starej spódnicy.









    Tegoroczny czerwiec był dla mnie pełen wrażeń. Tygodniowy pobyt w Bieszczadach minął jak mgnienie oka. Mój ojciec był w Bieszczadach w wojsku na walkach z bandami UPA . Pamiętam Jego  opowieści o  lęku, niepewności, smutku , żałobach i o okrucieństwie banderowców. Pojechałam m.in. do Jabłonek , do miejsca gdzie został zastrzelony gen. Świerczewski. Historia osądziła generała i pomnik mu poświęcony, został już rozebrany. Niemile zaskoczyło mnie , że w miejscu śmierci skuto z kamienia napis, upamiętniający to wydarzenie. Moment śmierci generała był zaczątkiem akcja Wisła, która do dzisiaj ma swoje reperkusje. Ci, co  zdecydowali o skuciu napisu chcą zmienić historię? Cofnąć czas?!

Brak informacji o minionych wydarzeniach, a sam teren powoli zarasta i jest trochę zaniedbany.
W głębi miejsce śmierci generała.
Jabłonki, w tle po lewej, góra Walter, pierwotna nazwa 
Woronikówka. 
 



Za moimi plecami widać już Ukrainę

Bieszczady przed wojną były  licznie zaludnione. Jeszcze widać resztki dawnego osadnictwa - ślady po kapliczkach,  zarośnięte cmentarze, zdziczałe stareńkie jabłonie i grusze. Wszystko pozarastane lasem z powodu m.in. braku wypasu.

Powoli nastrajam się do skończenia pewnego ufoka i następny post pewnie będzie już hafciarski.

Dziękuję za Wasze odwiedziny.

                                                    Jola