Obserwatorzy

niedziela, 25 marca 2018

Zimowe haftowanki wiosną

  Już się przestraszyłam, że ta wiosna nie nadchodzi przeze mnie. No bo jak tu nie zacząć się zastanawiać, czy czasem w przesądach nie ma nic racjonalnego,gdyż...
      Oglądam Wasze wspaniałe prace a tam.... choinki, bombki. Ja też muszę się przyznać, że haftuję zimowy obrazek. I dlatego nawet pomyślałam, że może pogoda stara się dostosować do nas? Żeby nam nie było przykro , że ciepło na dworze, a ja tu kolejną nitką śnieg produkuję?
     Po trudnym kocie Wasylu chciałam się zabrać za coś łatwiejszego, ale nie wiem, czy rzeczywiście jest łatwiej. Może to zasługa opisu wzoru. Instrukcja jest zapisana małymi znaczkami na żółtym papierze. Po skserowaniu na biały papier wszystko się zlewa i nic nie jest lepiej.
Jestem zła na siebie, bo kupiłam aż trzy wzory od tego samego projektanta i każdy schemat jest zrobiony tak samo. A ja wzięłam się za najmniejszy. Ale jedno muszę przyznać- oprawa instrukcji jest bardzo elegancka (tylko co mi z tego?).
        W projektach tych urzekły mnie kolory  ziemi i taki pewien minimalizm.
Wzór kupiony w Casa Cenina, zaprojektowany przez włoskiego artystę Renato Parolina.

opakowanie

schematy

Moje haftowanki (ten śniegowy pagórek powstał, bo wiatr podwiewał płótno).
     



tak powinna wyglądać gotowa praca




















    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

         Wasze komentarze pod postem nt. toreb z recyklingu uskrzydliły mnie i upewniły, że to fajny pomysł. Zmnieszyła się trochę kupa różnych   przydasiów i powstała kolejna torba. W  planie jest jeszcze kilka, bo już jest kolejka chętnych.
    Myślę też, że to świetny pomysł na prezent, ale torby prezentowe uszyję z całkiem nowych materiałów.
















    Dziękuję za to , że zaglądacie i dopingujecie.
    Jola

    czwartek, 22 marca 2018

    Candy w Art-Piaskownicy

    http://art-piaskownica.blogspot.com/

    Podążaj za swoimi marzeniami, a wszechświat otworzy ci drzwi tam, gdzie były tylko sciany.

    niedziela, 18 marca 2018

    Torby,torby,torby...

     Od dawna już staraliśmy się nie używać wszelkiej maści toreb foliowych.  Ale skoro jeszcze w sklepach królowały foliówki...  no to różnie bywało.Różnych toreb tzw. materiałowych, było w domu pod dostatkiem .  Wiele firm dawało te rzeczy w ramach reklamy.
    Od pewnego jednak czasu  toreb  materiałowych zaczęło w domu brakować ,  ponieważ staram się  , żeby  każdy w swoim samochodzie miał zapas .
       Z kolei szafka na przydasie pęczniała,puchła, drzwi zamykały się przy pomocy kolana. A szafka solidna, przedwojenna, z litego drewna.  Własnoręcznie przez młodsze dziecię odnowiona. Ale i ona coraz gorzej sobie radziła ze wszelkim dobrem, który ja pieczołowicie gromadzę.
    Materiałów wszelkich po sufit: kawałek jedwabiu najprawdziwszego,koszule , z których dziecięcia powyrastały nagle ,nie nadążających ich zniszczyć, rzeczy, które po pierwszym praniu przypominały ubranka dla krasnoludków,materiały kupione na poduszki, jaśki, fartuszek itp.
    Postanowiłam część tego dobra spożytkować i poszyć z nich torby na zakupy. Ponieważ nie byłam pewna jak mi to wyjdzie, na pierwszy ogień poszły koszule.
         
    Torby z koszul:
    1. Torba w paseczki ma także podszewkę z prześcieradła z jerseyu, które po wypraniu skurczyło się  .














      No ,ale najlepsze zostawię na koniec.
    Swego czasu, kiedy postanowiłam wziąć się za haft krzyżykowy ,  nie miałam pojęcia ,  jak się do tego zabrać .  Kupiłam w pasmanterii gotowy zestaw, muliny i zaczęłam  działać. Haftowałam sześcioma nitkami, co drugą kratkę  (kratkę, a nie nitkę).  W ten sposób popełniłam  dwa "hafty", których wzór mi się bardzo podobał . 
     W końcu tak się złożyło, że   dziecię moje zawiozło mnie do mamy swojego kolegi, pani Zosi R., biegłej hafciarki. Pani Zosia, pochodząca z rodziny z hafciarskimi tradycjami,  wytłumaczyła mi co i jak.  No i załapałam jak to powinno wyglądać. Nie co dwie kratki, tylko ew,  co dwie nitki.  Wspomnę też ,  że byłam urzeczona domem państwa R.,bo wyglądał jak galeria sztuki. Żal , że mieszkają tak daleko ode mnie .
       No, ale wracam do tematu. Popełnionych "haftów"  żal było wyrzucić i przewalały się  po szafach. Z kolei w drugiej części szafy rezydowała torba z napisem      "(...) centrum hodowli i rozrodu",  którą dostałam na jakiejś wystawie rolnej,od kolegów z pokrewnej branży.  Tachajki żal wyrzucić , bo solidnie uszyta, z grubego  płótna,  ale jakoś  tak iść z nią na zakupy nie bardzo.
    Postanowiłam zakryć napis moim pierwszym " haftem."  Maszyna strasznie się opierała na ten mezalians i nie chciała szyć . Po kilku pruciach, kiedy już udało się  przylepić do kupy, okazało się ,  ze hafcik jest krzywo przyszyty. Nie będę już pruła, bo opór materii jest niestety większy niż moja cierpliwość .







    Dziękuję za wszystkie przesympatyczne komentarze pod poprzednim postem, za uwagę . 
    Pozdrawiam serdecznie Jola


    niedziela, 11 marca 2018

    Uff ! co za ulga

             Nareszcie prawie skończyłam swój haft. Piszę "prawie", bo zobaczyłam dwie małe niedoróbki  i jeszcze je muszę poprawic.   Acha , no i jeszcze dohaftować moje inicjały  -JZ.      Potem tylko wyprać , bo wybrudzony jest niemiłosiernie , i oprawić.
    Zabierając się za ten wzór, nie sądziłam , że może być taki trudny.
    Bakstitche, french knoty, krzyżyki, pókrzyżyki, jedną nitką, dwiema, 33 kolory zasadnicze oraz 10 łączonych.
    Kanwa to chyba 18. Nie wiem , bo kupiłam gotowy zestaw, a nie mam w domu takiej, więc nie mam porównania.
      Gdy postawiłam ostatni węzełek, odczułam ogromną ulgę. Już szybko za taki trudny haft się nie chwycę. Może to nie byłby problem dla doświadczonej hafciarki, ale dla mnie był.
    Wasze komentarze sprawiły, że nie rzuciłam tego haftu w kąt, tylko dziubałam dalej i ćwiczyłam cierpliwość. Przy tej pracy towarzyszył mi  pewien dowcip . Na budowie kierownik zwraca się do majstra-panie majster, już godzinę pan przeklina i ani razu sie pan nie powtórzył.


    French knoty:


    Zdjęcie w plenerze:

    U góry przymiarki do oprawy z jakąś znalezioną ramą na strychu.

    Poniżej nieoceniona modelka i pomocnica.






    Dziękuję, że zaglądacie i zachęcacie.
    Jola