Co dobre, to niestety , szybko się kończy . Tak jak i moje wakacyjne wojaże . Deszcz ciągnął się nieprzerwanie za nami od gór Dynarskich do samego domu. A w domu niespodzianka? -remont dalej się ciągnie , bo wystąpiły nieprzewidziane trudności. W dodatku pod oknem wymyśliłam sobie dodatkową półeczkę wnękę, która teraz wygląda , jak otwarta gęba .
Hafcik w kąciku przypomina się czasami wystającymi nitkami z koszyczka. Lupa z lampą zakurzyła się i na razie służy tylko do pielęgnacji paznokci. Już nie mogę się doczekać ,kiedy znowu zabiorę się za igielkę. Ale jeszcze chwilka, bo też sezon grzybowy kusi.
Przed wyjazdem odkryłam , że moje lniane spodenki,które dobrze leżą na moim płaskim tyłku, dorobily się dziurek. Wyglądały jak wypalone jakąś chemiczną substancją . Postanowiłam ,,coś "z tym zrobić i w efekcie wyszło tak:
I na koniec zdjęcie , przed dodaniem którego nie mogłam się powstrzymać . Takie bajkowe z wodospadu Krka, w którym woda jest krystalicznie czysta i nagrzana od skał , po których płynie .
Jola