Okazuje się, że miałam rację gdy na potrzeby poprzedniego postu, sfotografowałam lisa w śniegu. Druga taka okazja już się w tym półroczu chyba nie powtórzy. Obficie kwitną przebiśniegi i krokusy, a hiacynty i żonkile stoją już w blokach startowych.
Wybierając wzór lisa, kierowałam się sentymentem. Niedaleko mojego domu jest rozległy , prawie pozbawiony wody, staw. Swego czasu w brzegach stawu, pod korzeniami drzew, lisy miały swoje nory. Lubiliśmy z góry, z balkonu patrzeć na rudzielce, jak skradają się węsząc za ofiarą. Błyskawiczny skok, rudy pióropusz przez moment w górze i już lis biegnie triumfalnie ze swoją ofiarą w pyszczku. Myszy w naszych budynkach gospodarczych były rzadkością, a i krety jakoś specjalnie nie dawały się we znaki.
Ale kiedyś przyszli myśliwi i...i po lisach nie ma śladu. Za to jesień 2023 rok obfitowała w niezliczoną ilość myszy. Były wszędzie; właziły do domu na pierwsze piętro po murze, przez otwarty balkon i chowały się po kątach. Na parterze nie było takiego problemu, bo okna na ogół były najczęściej tylko uchylane od góry. Walczyliśmy z myszami dzielnie, najpierw przy pomocy żywołapek. Wkrótce okazało się , że jest to sposób skazany na niepowodzenie. Wypuszczone na wolność szybko wracały, a inne grzecznie korzystały z jedzenia i wyłaziły z pułapki.Trzeba było sięgnąć po bardziej drastyczne metody.
Tak, tak...mamy koty. Trzy. To jedyne istoty w domu, którym myszy nie przeszkadzały.
Do tego czasu gdyby mi ktoś powiedział, że lisy mają taki wpływ na populację gryzoni, to bym nie uwierzyła.
Przyzwyczailiśmy się do rudzielców i lubiliśmy podglądać ich zachowanie.
Kupując haft pomyślałam, że wkomponuję go w poduszkę, bo już mam dosyć ozdabiania ścian. Teraz już nie jestem tego taka pewna. Gotowa praca ma niezliczoną ilość backstitchy i innych ozdóbek, typu francuskie supełki. Więcej czasu zajęło mi haftowanie haftu, niż samo stawianie krzyżyków.
Gdyby podusia leżała jedynie i zdobiła, to nie byłoby się czym przejmować. Niestety mamy koty, które potrafią zagłębić łapki w coś, co przyprawia mnie o zawał. Ponadto są jeszcze dwie sprytne rączki Julusia, który nigdy nie wiadomo czym się zainteresuje. Delikatne ściegi backstitchy mogą nie wytrzymać nadmiernej eksploracji .
Wzór kupiłam od MiKaStitchDesign, na podstawie rysunki Julii Seliny, który opracowała Ekaterina Gafenko. Len Belfast 32, krzyżyki, półkrzyżyki, backstitche, francuskie węzełki, 24 kolory plus 2 blendy. Jak już pisałam wcześniej, nie miałam w swoich zasobach wszystkich kolorów mulin, więc kilka z nich dopasowałam sama. Myślę, że nie wpłynęło to w ogóle na wygląd i estetykę gotowej pracy. Niepotrzebnie tylko wyszywałam wokół postaci te płatki śniegu,bo powinnam była zastosować len w kropki. Mam taki materiał i oszczędziłabym sobie sporo stresu i czasu. Dziubdzianie samotnych krzyżyków jest nudne, niewdzięczne i wkurzające.
Okres haftowania przypadł na gorące wydarzenia w sejmie, na strajki rolników, więc jak nigdy jestem, ho, ho, na bieżąco w polityce.
Zdjęcie u góry wykonane w domu przy oknie, na dole na dworze po godz. 15. |
Powłoczka na poduszkę, to moje dawne próby z patchworkiem; ale chyba fanką patchworku nie zostanę |
Pomocnicy |
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
P.S. Ze znanych mi blogów tego lisa wyhaftowała już Ania z bloga "W związku z nitką" i Magda z bloga "Mniej słów". Jeśli kogoś pominęłam , to dajcie znać.
Dziękuję za Wasze ciepłe słowa w komentarzach.
Serdeczności Jola
Z takimi pomocnikami robota idzie migiem 😉
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny lisek, raczej chyba ciastka lubi niż kury 😉
Jotka
Jest śliczny i zabawny ten lisek w sweterku. Jestem pod wrażeniem . Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPiękny! Wygląda świetnie. Sweterek jest śliczny. w żakardowe wzory, przydaje mu splendoru.
OdpowiedzUsuńFakt takie pojedyncze krzyżyki może ciężko i nudno się wyszywa, ale jak to wygląda!
Miło wykonywać pracę z takimi pomocnikami.
Pozdrawiam
Wreszcie lisek doczekał się kompletnego sweterka. Wygląda prześlicznie😍
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją wytrwałość w stawianiu krzyżyków i innych ściegów o których nawet nie słyszałam a jak widać dały niesamowity efekt końcowy.
Pomocnicy zawsze są mile widziani😄
Lis w świątecznym sweterku jest cudny. Szkoda, gdyby "pomocnicy" potraktowali haft swoimi ostrymi pazurkami.
OdpowiedzUsuńPojęcia nie miałam, że obecność lisa to skuteczna metoda na wypłoszenie myszy. Moja młodsza córka jesienią ma mnóstwo niechcianych gości. A czterem domowym kotom, podobnie jak Twoim, obecność gryzoni wcale nie przeszkadza.
Pozdrawiam Cię serdecznie
http://czaspasji.blogspot.com/
Lisek wyszedł świetnie. Na poduszce jest mu bardzo dobrze :-))
OdpowiedzUsuńJak miło, że pamiętałaś o moim hafcie tego zwierzaka! U mnie wylądował w ramce ;-)
Żal, że myśliwi dokonali spustoszenia. I po co strzelać do takich cudnych zwierzaków, nie rozumiem... :-(
😍💖 Pozdrawiam serdecznie :-)
Jaki śliczny lisek. W tym sweterku jest mu bardzo do twarzy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam te zwierzaczki w sweterkach. Podziwiam wykonanie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńCudowny haft!! lisek jest zjawiskowy:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękny ten lisek w sweterku <3 szkoda rudzielców u Ciebie, pięknie chroniły Was przed gryzoniami. Z kotami to różnie bywa. Mój też tylko się pluszowym szczurkiem bawi, jak zobaczył prawdziwą mysz, to zdębiał xD.
OdpowiedzUsuńDzięki za wzmiankę. Pamiętam tą ciepłą jesień, kiedy wyszywałam zimowego liska. Plan na poduszkę też miałam, ale jeszcze nie zrealizowałam :D
OdpowiedzUsuńTwój lisek zachwyca i podmianki kolorów zupełnie nie widać.
Elegancki Jegomość :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyszedł ale to wiadomo, z takimi pomocnikami <3