Obserwatorzy

niedziela, 6 grudnia 2020

Decyzja Blogowej Rady





     W ostatnim poście opisałam dylemat,  jaki miałam w związku z wyhaftowaniem innym kolorem, niż w projekcie,  oczu gnomka.  Wasze komentarze na ten temat były jednoznaczne- zostawić tak , jak jest.

W związku z decyzją   Rady Blogowej, mój gnomek jest niebieskooki!!!



    Dziękuję za Wasze posty pełne troski, ciepła, humoru, dowcipnych porównań.    To jest ta siła napędowa, że chce się prowadzić bloga.

   Wspominałam ostatnio, że zabrałam się za malowanie. Nie, nie...nie obrazów.

    Stał u mnie w domu stół , solidnie wykonany, duży, tylko w kolorze takim  jakimś rudo bordowym. Kolor wyjątkowo wkurzający. Nawet przeleciałam się po sklepach  zobaczyć,  czy nie da się kupić czegoś w moim guście. Ale jak już mi się coś podobało, to cena z kosmosu. Miałam z malowaniem mebli już malutkie doświadczenie, bo przemalowałam stolik w kuchni i parę drobiazgów.   Kuchenny stolik miał być tylko na chwilkę, a jest już drugi rok , służy i zanosi się na to, że jeszcze postoi, bo pasuje rozmiar.

Korzystając z pomocy nieocenionego wujka Gugiela, zabrałam się za robotę. Przemalowanie wyjdzie, to bardzo dobrze, nie wyjdzie , to i tak gorzej nie będzie. Nielekka to  praca, bo po całym dniu szlifowania bardzo bolały mnie nadgarstki.




Aż doszłam do najciekawszego i najradośniejszego etapu, czyli malowania.

I tu zaczęły się schody....bo chciałam uzyskać efekt przecierki, a zamiast tego uzyskałam efekt plam ,  niedoróbek i  wrażenie ogólnego  niechlujstwa. Bleee...   Ekh... to wszystko było efektem mojego małego doświadczenia i niecierpliwości. Zabrałam się za przecieranie , kiedy zewnętrzna warstwa była jeszcze zbyt mokra. Błędem było też  robienie przecierki  radośnie, w każdym możliwym kierunku.

Trzeba było poprawić.  Ostateczny efekt mojego malowania może powinien być lepszy, ale najważniejsze , ze zniknął mi z oczu brzydki mebel. Przy okazji przemalowałam podłogę, bo po  remoncie wyglądała kiepsko, a już w tym roku było za późno na wymianę.






    Na zdjęciu powyżej ostateczna wersja. Malowałam farbami kredowo kazeinowymi, a potem utrwaliłam lakierem.   Takie farby maja tę zaletę, że nie śmierdzą i szybko schną. Producent zapewnia, że są to środki o bardzo  wysokiej odporności na ścieranie. W dotyku powierzchnia malowana  jest matowa i trochę szorstka.

   Do przemalowania pozostały mi jeszcze krzesła, ale po remoncie muszę odpocząć psychicznie.

Jeszcze raz dziękuję za Wasze ciepłe komentarze.

Jola

19 komentarzy:

  1. Świetnie wyszło! Bardzo ładny ten stół.
    Szlifowanie to bardzo ciężka praca, a nie zawsze można skorzystać ze szlifierki. Już jestem ciekawa krzeseł. I jak pięknie, że masz drewnianą podłogę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze boję się przemalowań mebli bo nie jestem pewna końcowego efektu. Jak sama piszesz lepiej przemalować niż oglądać stary i nieładny mebel. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Świetny efekt! Brawo za odwagę :-) i za siłę :-) Metamorfozy podłogi i stołu zachwycające :-)
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostateczny efekt wyszedł świetnie, dobrze że się odwazylaś. Nie znam tych farb, używam kredowych lub akrylowych do drewna i metalu.
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam to uczucie, jak się człowiek radośnie zabiera do remontu, a potem pada i mówi mam dość ;) Kiedyś tylko przemalowałam drewnianą ramę lustra farbą kokosową, fajnie wyszło. Twój stół wygląda bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj ! Piękny stół powstał po metamorfozie !!! Ha ha !!! Śmieję się że i podłoga została odnowiona :)) Jak kobieta chwyci za pędzel to już " leci" !!!
    Hafcik cudny! Choć żałuję, że pokazałaś tylko mały fragmencik. Pobuszuję po Twoim blogu - może znajdę całość. Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Stół prezentuje się świetnie. Ma bardzo ciekawy kształt i stylowe ludwikowskie nogi.
    Czemu chcesz wymieniać drewnianą podłogę? Jest fajnie pomalowana. Można też wycyklinować. U mnie we wszystkich pokojach są dechy. Uwielbiam je.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gnomek fajne wygląda. Co do stołu, to zdobyłaś kolejne doświadczenia. Ja też jestem dość niecierpliwa i potem mam pod górę. Suma summarum efekt końcowy jest bardzo fajny. Podoba mi się. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gnomek z błękitnymi oczami wygląda iście łobuzersko. Stolik wyszedł Ci rewelacyjnie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki uroczy gnom:) Oj, też mam taki stół do przerobienia,ale ciągle odkładam z obawy na różnego rodzaju problemy, poradziłaś sobie świetnie, efekt fajny, no i jeszcze podłogę machnęłaś. Gratuluję odwagi i determinacji:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacja! Najważniejsze, że zdobyłaś doświadczenie, a stół wygląda świetnie, nawet jeśli nie do końca taki efekt chciałaś uzyskać :). Mnie czeka metamorfoza starych komód-bieliźniarek, które - nie dość, że zjedzone przez korniki - to jeszcze pomalowane jakąś okropną farbą olejną. Trochę mnie to przeraża, ale mówię sobie, że jak tego dokonam, to już nic nie będzie mi straszne :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten gm im zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy jest śliczny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uciekł mi komentarz 😂miało być gnom. Podziwiam tez Twoj stół ja bym się nie podjęła takiej renowacji. A Tobie wyszło wspaniale, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj to się napracowałaś ale efekt i satysfakcja jest. Sama się zastanawiam czy mój stół odnowić ale chyba zrobię dokładnie tak jak Ty czyli najpierw poszukać czy nie znajdę czegoś nowego, jak ceny mnie przerosną to zakasam rękawy :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Efekt po pomalowaniu stołu super :)
    PS. Dodaję Twój blog do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Stół wyszedł extra. Ja jestem laikiem w tych sprawach ale od dawna też noszę się z zamiarem odnowienia kuchennego stołu. Twoje spostrzeżenia mogą okazać się bardzo przydatne:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jolu, stół wygląda wspaniale! Świetnie go odnowiłaś! Bardzo ciekawy mebel, w dodatku nie jest zbyt wysoki i pasuje do kącika wypoczynkowego. Te nóżki przyciągają uwagę. Stół jest z fantazją, niebanalny.
    U mnie ok- dzięki za troskę! Zajęłam się pracą i... odsypianiem stresu. We wrześniu znalazłam się w nowym miejscu, a sytuacja zmieniała się dosłownie w oczach. W listopadzie przez ponad dwa tygodnie byłam w szkole tylko ja, 6 dzieci z mojej grupy, sekretarka i kilka osób z obsługi...
    Zaczęłam kilka prac robótkowych i żadnej nie mogłam skończyć...
    Zdrowych, pogodnych Świąt, Jolu!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń