Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2018

I znów minął rok


   Grudzień to czasochłonny i kasochłonny miesiąc. Jednego i drugiego pod koniec roku ciągle mało. Na domiar złego jeszcze przed świętami się rozchorowałam.
Zeby wszytko jakoś ogarnąć , musiałam sobie zrobić detoks od internetu. Sama się sobie dziwię, że mi się  tak z grubsza biorąc , udało. Nie tykałam laptopa przez ok. 3 tygodnie, jedynie zerknęłam czasami do telefonu. Nie cierpię korzystać z internetu w telefonie, więc i tu mi się udało. No dobra...prawie mi się udało. Tak jakoś , przy okazji służbowego korzystania..., palec niekiedy pobłądził...  Ale, żeby nie było... , zaraz obierałam jedynie słuszny kierunek.
    Przez to wszystko hafty też zostały zaniedbane, ale nadal dostawiam krzyżyków zakochanym elfom. Obrazek miał być wręczony na nowe mieszkanie w okresie świątecznym. Kiedyś tam skończę;   mieszkanie   się już opatrzy, więc będzie coś nowego.
   A dzisiaj wrzucam fotki ubiegłorocznego prezentu gwiazdkowego, którego jeszcze nie pokazywałam, bo mi wcięło gdzieś zdjęcia z etapu haftowania.
Jest to obrazek firmy Permin of Copenhagen pt.  Dzika przyroda (prezent zawierał kanwę, nici DMC -30 kolorów, schemat). Wymiary obrazka 16cmx95cm, powodują, że nie mam fajnego pomysłu na ramkę. Na razie wisi bez ramki i też jest fajnie.
U góry zdjęcia robione w domu, poniżej na zewnątrz.




Obrazek jest długi, więc jest problem ze zdjęciem.


Muszę się też pochwalić,że do gwiazdkowych prezentów  dołożyłam  też mydełka, które zrobiłam ze swoją synową Magdą. Mydełka są zrobione tylko i wyłącznie z tłuszczy roślinnych. Na każdą porcję składa się ok. 8-11 różnych maseł i olejów. Oprócz tego zawierają wyciągi olejowe i wodne z ziół, wosk pszczeli i pyłek pszczeli. Na razie zbieramy bardzo pozytywne recenzje. Takie mydełko jest bardzo delikatne, nie niszczy skóry, a wyciągi z ziół mają właściwości pielęgnujące.

Kostki już pokrojone. Wyraźnie widać kropki pyłku.
Te 3 kostki ważą ogółem ok 2 kg.

   W sobotę po świętach byłam w Warszawie na wystawie  Body Worlds w Pałacu Kultury i Nauki. Ta kontrowersyjna wystawa przedstawia plastynaty ludzkich zwłok.  W naszym życiu pewne są jedynie śmierć i podatki, więc nie powinniśmy udawać, że ich nie ma.
Może tylko dodam, że 4 godziny oglądania wystawy, zastąpiły by pół roku nauki biologii w tym zakresie. A mój palący nałogowo brat, po obejrzeniu płuc palacza, pokitrał do wyjścia z prędkością światła.
Za komentarz niech posłuży cytat z opisu wystawy, z którym się w pełni zgadzam.

"Dzięki innowacyjnej metodzie plastynacji, która została wynaleziona i opatentowana przez dr Gunthera von Hagens, odwiedzający mają możliwość podziwiać wewnętrzne piękno naszego ciała, zajrzeć do najskrytszych zakamarków ludzkiego organizmu. Wystawa ukazuje zwiedzającym jak finezyjne jest nasze ciało, jak jest czułe oraz wrażliwe. Ekspozycja jak żadna inna, zmienia postrzeganie samych siebie. Zwiedzający mają wrażenie poruszania się po trójwymiarowym atlasie anatomii oraz mogą dowiedzieć się, jak skomplikowany, piękny, ale też kruchy jest nasz organizm."



W nadchodzącym roku chcę Wam życzyć dużo zdrowia, radości i miłości.A także wielu twórczych pomysłów i wiary w siebie .

Dziękuję , że zaglądacie  
Jola