Obserwatorzy

sobota, 26 maja 2018

Małe wzorki i co z tego wynika

  Małe wzorki są dobre, żeby wypróbować nową tkaninę lub nowy sposób haftowania. Dlatego też chwyciłam się za zakładki.

Nie zgłosiłam się do zabawy "Wymiatamy resztki" u Moniki, ale nie ukrywam, że jej pomysł był inspiracją do wyciągnięcia różnych mulin z zakamarków. Głównie wyszywałam Ariadną, ale biały brzuszek kota wyhaftowałam stareńką Odrą. Byłam mile zaskoczona jakością Odry. Mulina się nie plątała, była śliska i  łatwo przechodziła przez tkaninę.
I to tyle z przyjemności. Pomyślałam, że trzeba spróbować czegoś nowego i wybrałam perłowoszarą Lindę. Okazało się, że na takie małe projekty ,to nie był dobry pomysł. Dwie nitki muliny nie kryły ładnie tkaniny, krzyżyki były wielkie,materiał dość sztywny. Chyba się z Lindą nie pokochamy.
Wnętrze zakładki usztywniłam flizeliną. Złożyłam tkaninę na pół i zszyłam tylko jeden bok. Nie wygląda to ładnie, bo w tym miejscu widać wyraźnie zgrubienie.
Zaokrągloną górę zrobiłam ręcznie, bo za nic w świecie nie mogłam zrobić tego maszyną, żeby było kształtne. Na jednej stronie są dwa koty, na drugiej kocie ślady.
Niestety, z tego "dzieła" nie jestem do końca zadowolona.



 Pod poprzednim moim postem przeczytałam bardzo dużo ciepłych i miłych słów. Bardzo za nie dziękuję, bo zachęcają do dalszej pracy, do nowych prób,działają jak lekarstwo jeśli coś nie wychodzi.
Ja zaraz się biorę za następną zakładkę, a motywem nadal są koty.

Jola

niedziela, 13 maja 2018

Pierwsze koty za płoty

   Oj ,wiatr hula po blogach i po moim także.
Lubię haftować obrazki takie średniej wielkości. Jak już w końcu wydumam co to ma być,przygotuję tkaninę, nici, to potem już wydaje się z górki. Co prawda tylko się wydaje... Ale tym razem postanowiłam wziąć się za zakładki. Bo ile mogą się poniewierać po książkach paragony, (choćby po najpiękniejszej bluzce), czy koperty (tu nie ma wyboru, na ogół są to koperty z urzędowym pieczątkami ).
Pomyślałam,    że taka miniaturka, to szast prast i gotowe. Może  to brzmi śmiesznie, ale zajęło mi to pół dnia .
Haftowanie to nic, ale zakładkę trzeba było jeszcze wykończyć. Wybór padł na kawałek płótna w łowickie wzory,  na czarnym tle. Na koniec umyśliłam sobie chwościk, żeby wystawał z książki. No i tu zaczęły się schody, bo ja chwościka nijak zrobić nie umiałam.  Po taką bzdurę sięgać do Internetu mi się nie chciało,więc kombinowalam metodą prób i błędów . 
Chwościk miał być długi, puszysty , okazały,  a wyszedł mały, rozczapierzony i krótki. Zrobił się krótki , bo ja działałam jak ten krawiec, co trzy razy skracał i jeszcze było za krótkie.
Ale pierwsze koty za płoty za mną ,  następne zakładki może już
zrobię szybciej i będą zgrabniejsze.
Tu zakładka w całej okazałości :








Chciałam jeszcze przypomnieć, że zapisałam się na zabawę Podaj dalej i teraz czekam na dwie osoby, którym mogłabym zrobić paczuszki. Co to będzie to zobaczę kto się zgłosi, bo nie chciałabym podarować komuś czegoś, co sam umie zrobić. Czyli niespodzianka.



Dziękuję, że zaglądacie  i pozostawiacie jakieś słówko.
Jola