Obserwatorzy

sobota, 9 czerwca 2018

Cacuszko



         Oglądałam na blogach, podziwiałam , zazdrościłam i postanowiłam sama zrobić. No i mam! Mam swoje pierwsze  biscornu.
        Do tej pory wszelkie igły wpychałam w mały igielniczek, który zrobiło mi moje dziecię na technice, jak miało chyba z 10 lat .  Ja tylko obrzuciłam  na maszynie i tak już pozostało.Dzieciowe dzieło miało i ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną  (i na pewno się go nie pozbędę).  Dawno,  dawno  planowałam zrobić coś innego i na tych planach minęło mi ponad 20 lat.Reasumując, w końcu z zadania się wywiązałam.
      Wzór, tę bardziej ozdobną stronę, znalazłam w internecie, tył - twórczość własna (zdolniacha nie?), więc się specjalnie nie chwalę.  Tkanina to Aida 16, wykonanie  podwójną nitką Ariadny. W środku koralik z granatu.  Muszę przyznać, że tym razem haftując tymi kolorami,  nie odczułam żadnego dyskomfortu , że to Ariadna , a nie DMC. Nici się nie plątały, przechodziły gładko, krzyżyki wychodziły równiutkie. Koty na zakładkach haftowałam czarną Ariadną i nie byłam nią zachwycona.
        Ale wracam do swojego biscornu. Po zszyciu, po wypełnieniu puchem silikonowym , moje cacuszko zrobiło się  przyjemne nie tylko dla oka , ale i dla ręki. Pewnie, że są niedociągnięcia, bo nie miałam koncepcji np.  jak przymocować wieszadełko.  I wyszło, jak wyszło.  Cieszę się jak małe dziecko.  Tylko okazuje się, że znów jestem skazana na stary, dzieciową ręką zrobiony,  igielniczek. No bo jak w takie cacuszko wbić igłę , no jak?





Jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia, ale ja cierpię na chroniczny "niedoczas" i trudno mi upolować właściwą chwilę dla fotek.  W rzeczywistości kolory sa o wiele ładniejsze, bardziej wyraziste.                   W dodatku Azalka cały czas była zainteresowana co to jest , to białe dyndadełko i przeszkadzała. Na zdjęciu umaszczenie ułożyło się, że wygląda, jakby była chuda. Marzenie... Staram się żywić ją nie tuczącymi pokarmami, ale sterylizowane psy  mają skłonności do tycia.







                                         Wygląda na to, że igielnik "weteran" dalej będzie służył.


Igielnik zgłaszam do zabawy  u Moniki "Wymiatamy resztki" .


 

Chciałam przypomnieć, że zapisałam się do zabawy Podaj dalej i czekam na dwie osoby, dla których mogłabym coś przygotować.
 Dziękuję , że zaglądacie i zostawiacie ślad po sobie.
Jola





16 komentarzy:

  1. Śliczne biscornu sobie sprawiłaś, choć to dziecięce wiadomo, bliższe sercu :) Mam i ja pudełko z takimi dziecięcymi tworami, które na pamiątkę trzymam :) Tych tworów jest cała masa, więc wybieram tylko co ciekawsze :)
    Podobnie jak Ty cierpię na chroniczny brak czasu :)
    Wygląda na to, że to kolejna straszna choroba cywilizacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wyszło. Bardzo mi się podoba Twoje biscornu. Wzór dosyć praco i czasochłonny. To się tak wydaje, że tylko gwiazda i szlaczki. Doceniam:)W dodatku jeszcze tył wyhaftowałaś. Ja zazwyczaj odpuszczam. Ariadna jest taka "przaśna' w porównaniu z nićmi np. DMC lub Anchor. Mam też nici, chyba najładniej wygladają na hafcie, angielskie- Peri Lusta. Jednak maleńko ich mam i nie w każdym kolorze. Synowa wyszperała w angielskim second handzie i mi przysłała. Można je kupić na angielskim E-bayu- drogie bardzo.
    Nie przejmuj się zdjęciami. Jeżeli ktoś haftuje, to wie, jak trudno potem zrobić pracy fajne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne, pięknie dobrane kolory.
    Ja mojego biscornu też nie używam jako igielnika, bo żal mi w niego wbijać igły ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne jest Twoje cacuszko. Ja też wielokrotnie podziwiałam biscornu na pintereście czy innych stronach i wielokrotnie obiecywałam sobie, że sobie takie sprawię. Do dziś nie mam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Śliczne kolory i perfekcyjne wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja droga, piękny ten Twój igielnik krzyżykowy. Obie strony haftu są bardzo dobrze skomponowane.
    Igielnik w wykonaniu syna to miód na serce. Też bym takich zachowała. Ja sumie trzymam wszelkie rękodzieła mojego syna, bo to świetna pamiątka i obraz jego postępów manualnych:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny igielniczek, Jolu!
    I ja planuję od dawna biscorniaczka, ale coś nie mogę się za niego zabrać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny jest ten igielniczek:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały i wygląda jak nie pierwszy :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale śliczny. Sam wzór jest ładny (rzeczywiście zdolniacha z Ciebie) :) a do tego to zszycie, piękne, równiutkie... prezentuję się wspaniale, brawo. Wcale sie nie dziwię że żal wbijać igły w coś tak ładnego :)
    A pieska masz super :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iglaczek jest wspaniały, a mój wygląda jakby robiło go dziecko, chyba czas to zmienić. Piesio uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na haftach się kompletnie nie znam, ale proszę przytulić Azalkę!!

    OdpowiedzUsuń
  13. O nie wyrzuć weterana.......takie cudo zrobiłaś, więc używaj, ściskam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ma chętnych na Twoje cuda? Ja się piszę, a co???buziaki

    OdpowiedzUsuń