Mimo braku czasu i niechęci do tego haftu, nareszcie prawie koniec. Zostało mi jeszcze kilkanaście połkrzyżyków tła.. Niechęci , bo jak zaczęłam futrzaka samymi marchewkowymi kolorami, to wzór wydawał mi się brzydki i idiotyczny.
Teraz, po dodaniu niebieskich kolorów , uważam , że haft nabrał wyrazu i jest taki jakie było założenie - czyli z przymrużeniem oka.
Bo ten zodiakalny lew odzwierciedla w jakiś sposób charakter swojego "czlowieczego" brata.Mój syn to "kawał chłopa ", ciepły , z poczuciem humoru. Ale jak ktoś bardzo się o to prosi, to potrafi ugryźć .
Już się nie mogę doczekać , kiedy zabiorę się za następny projekt. Będą to podchody kota Wasyla. Na razie, czytając opis projektu jestem przerażona i zastanawiam się , czy dam radę . Cóż , kupione, trzeba spróbować .
Dziękuję za poświęcony czas i miłe słówka .
Jola
Fajny "kotek" :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńŚwietna mina :) Uroczy ten futrzak!
OdpowiedzUsuńWitaj Iwo! Wpadłam z rewizytą i z podziękowaniem za miły komentarz, który u mnie zostawiłaś. Twój blog jak widzę młodziutki ale już jest kilka ślicznych prac do podziwiania. Ja niestety już nie haftuję ale zawsze chętnie hafty oglądam.
OdpowiedzUsuńMam za to tak jak Ty ogród więc jeśli masz ochotę to zapraszam na mojego drugiego, ogrodowego bloga.
Cieplutko pozdrawiam i życzę Ci miłego weekendu!
Uwielbiam futrzaki, ale tyko takie np. haft, obraz, super się prezentuje, pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńLew jest świetny. Powiększyłam zdjęcie, żeby mu się dokładniej przyjrzeć i się w nim zakochałam. Nie rozumiem, dlaczego nie lubisz tego haftu?
OdpowiedzUsuńUroczy lew :-))
OdpowiedzUsuńLew boski, ale groźnie to wcale nie wygląda, przytuliłabym się do niego :D.
OdpowiedzUsuń