Obserwatorzy

sobota, 22 lutego 2025

Moja gawra

Witch Winter, Cross-stitch Design in PDF Format, Series by ...
Zimowa wróżka

    Zaszyłam się w  w swoim domku jak niedźwiedź  w gawrze i robię tylko to, co
niezbędne .  Miniony rok upłynął pod znakiem chorób ; co miesiąc dopadało mnie jakieś przeziębienie. W styczniu rozchorowałam się na grypę ze zdwojoną siłą. Aż wstydziłam się  chodzić tak co miesiąc  do lekarza. Myślę, że w końcu wychodzę na prostą, bo ileż to można niedomagać.

W każdej wolnej chwili siadam  w fotelu, czytam, haftuję, oglądam podcasty. W jeszcze wolniejszych chwilach przemyśliwam, żeby już na dobre pożegnać się z pracą zawodową. Telewizji nie oglądam, bo nie mam anteny i  absolutnie nie odczuwam jej braku. Na szczęście mam w telewizorze internet i Netflixa. Nudy nie ma.

O swojej zimowej wróżce z kotami już napomknęłam w poprzednim poście. Wzór haftu kupiłam na Etsy i  pochodzi z serii The Witches , wg rysunku Julii Seliny, który opracowała Ekaterina Gafenko.

 Praca zaczęła się pechowo, bo wyhaftowałam już spory kawałek i okazało się, że wyhaftowałam marginesy schematu, które były wydrukowane , żeby zręcznie  połączyć strony wzoru.  Niczego nie prułam, wyknociłam i  wzięłam nowy kawałek płótna.  Żeby nie było tak łatwo, to doszedł  problem z nićmi. W sumie kupowałam już trzy razy i tak mi brakuje jednego koloru. Trudno. Dopasowałam  z zapasów.  Zresztą taki miałam zamysł od początku, żeby dobrać coś z istniejącego arsenału. Ale jak się ma pecha...  okazało się, że potrzebne jest mi kilka odcieni koloru, który producenci farb na ściany określiliby  jako " aromatyczna  zupa wiśniowa ze śmietanową nutą".😅

Tego koloru, ani przybliżonego niestety w zapasach nie było. Zdjęcia nie oddają tej barwy w rzeczywistości; ani zdjęcia  robione  przy sztucznym świetle (to pierwsze poniżej), ani te dwa następne robione na zewnątrz.

 


bez wszystkich backstitchy obrazek jest mdły i nieciekawy

 

przebiśniegi już od dawna mają pąki



Nigdy nic nie haftowałam nawet w przybliżonym kolorze, więc nie było rady i trzeba było się "zatowarować".

Ilość bacstitchy mnie przeraża. Ta plątanina linii w różnych kolorach powoduje, że dostaję oczopląsu.

Powoli je haftuję, bo obawiam się, że jak postawie wszystkie krzyżyki, to braknie mi cierpliwości.

 

 


Gdzie ja miałam rozum i oczy, ze zdecydowałam się na ten wzór. Za każdym razem, gdy biorę do ręki coś wymagającego uwagi, obiecuję sobie, że nigdy więcej. Coś słabe są te przyrzeczenia dane samej sobie. Dobrze, że nie mam żadnych nałogów, bo z takimi postanowieniami marnie bym skończyła.

nasza "malutka" Kazia

 

 30 stycznia br.  z psiapsiólkami  pojechałam do  Warszawy. Oprócz zwiedzania, byłyśmy też  w teatrze Komedia na sztuce  "Jak się starzeć bez godności". Po chorobie ledwie nogi ciągnęłam po ulicach, ale była tak piękna pogoda ( 15 stopni ciepła), że żal było wsiadać do tramwajów.  

Niestety, na drugi dzień padało i zwiedziłyśmy pieszo tylko park w Łazienkach, a następnie samochodem poobwoziła nas moja  ukochana siostrzenica, która  zresztą udzieliła nam gościny i załatwiła bilety.

przed Zamkiem Królewskim

Łazienki Królewskie


W teatrze liczyłam na coś łatwego , lekkiego, do pośmiania. Uśmiać się uśmiałam, tyle tylko, że był to gorzki  śmiech , albo śmiech przez łzy. Autorki tekstu pewnie cichcem siedziały  u nas w domu, podglądały  i napisały sztukę.  Spektakl opowiada o wszystkich sprawach, które nas czekają w drodze do starości, a które odzierają nas z wyobrażeń o bajkowym życiu. Najlepiej, jak zacytuję opis sztuki ze strony teatru:

To spektakl o starzeniu się – tak pełen gniewu, że aż rozbrajająco wesoły i tak bardzo dokumentalny, że aż smutny.  Zapraszamy na opowieść pełną heroicznych czynów, takich jak wstawanie o poranku, lektura kobiecych magazynów, rozmowy o chorobach, dzieciach, podpsutych samochodach i takiej samej urodzie. Bez mędrkowania i kołczowania, za to z dystansem, ironią i zastrzykiem siły na walkę z
To spektakl o starzeniu się – tak pełen gniewu, że aż rozbrajająco wesoły i tak bardzo dokumentalny, że aż smutny.  Zapraszamy na opowieść pełną heroicznych czynów, takich jak wstawanie o poranku, lektura kobiecych magazynów, rozmowy o chorobach, dzieciach, podpsutych samochodach i takiej samej
To spektakl o starzeniu się – tak pełen gniewu, że aż rozbrajająco wesoły i tak bardzo dokumentalny, że aż smutny.  Zapraszamy na opowieść pełną heroicznych czynów, takich jak wstawanie o poranku, lektura kobiecych magazynów, rozmowy o chorobach, dzieciach, podpsutych samochodach i takiej samej
To spektakl o starzeniu się – tak pełen gniewu, że aż rozbrajająco wesoły i tak bardzo dokumentalny, że aż smutny.  Zapraszamy na opowieść pełną heroicznych czynów, takich jak wstawanie o poranku, lektura kobiecych magazynów, rozmowy o chorobach, dzieciach, podpsutych samochodach i takiej samej

    "To spektakl o starzeniu się – tak pełen gniewu, że aż rozbrajająco wesoły i tak bardzo dokumentalny, że aż smutny.  Zapraszamy na opowieść pełną heroicznych czynów, takich jak wstawanie o poranku, lektura kobiecych magazynów, rozmowy o chorobach, dzieciach, podpsutych samochodach i takiej samej urodzie. Bez mędrkowania i kołczowania, za to z dystansem, ironią i zastrzykiem siły na walkę ze  starzeniem się ".

miałyśmy świetny widok na scenę

Lubię taki niespieszny, zimowy czas.  Nareszcie bez wyrzutów sumienia, że grządki zarastają chwastami, trawa dawno niekoszona można posiedzieć w domu i robić tylko to, co sprawia przyjemność.

Dziękuję  za wszystkie pokłady życzliwości i serdeczności, które od Was  dostaję.

Życzę  radosnej wiosny i zdrowia!      Jola







5 komentarzy:

  1. Na haftowaniu się nie znam, to się nie wypowiem, natomiast swoją zimową gawrę też lubię i rozsiadam się w niej wygodnie.
    Teatr lubię w każdej postaci, choć rzeczywiście, przy takich śmieszno-gorzkich sztukach trudno tak do końca się zrelaksować i rozerwać. Przebiśniegi, zwiastuny lepszego jutra, wyglądają cudnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gawra bardzo przytulna, kotem ocieplona:-)
    Haft bardzo trudny!
    Takie babskie wypady poprawiają nastrój na długo:-)
    Zdrówka życzę i byle do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Haft wymagający, ale piękny. I u Ciebie już się dobrze on na kanwie zapowiada.
    Takie wyjazdy z przyjaciółkami są bardzo potrzebne, jeszcze gdy niespieszne, z noclegiem- to super.
    Temat o starzeniu się zrobił się ostatnio bardzo popularny. Ale może temat takiej sztuki też by mnie nie zachwycił.
    Oby zdrowie dopisywało!
    Pozdrawiam serdecznie, Jolu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolu, mam nadzieję, że wyjdziesz z choroby bez szwanku. Życzę zdrowia.
    Haft jest piękny i podziwiam Cię za samozaparcie, dla mnie haftowanie to sztuka nieosiągalna, nawet nie próbowałam.
    Wybiorę się na te sztukę, bo też myślałam, że to lekka komedyjka, ale po Twoim opisie widzę, że warto obejrzeć.
    Warszawa jest piękna o każdej porze roku, nawet zimą.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.:))

    OdpowiedzUsuń