Tytuł sam mówi za siebie. Najpierw ptaszek. Wyhafciłam swojego świątecznego ptaszka, chociaż nie mam pomysłu , jak go zagospodaruję. Zabrałam się za niego, bo było w nim sporo 1/4 krzyżyków i 3/4 krzyżyków. Byłam ciekawa, jak to się robi i jak będzie wyglądało po ukończeniu.No i się nie zawiodłam. Hafcik jest mały , a wcinanie się barw pomiędzy siebie nadało mu lekkości i realizmu. Wystarczy popatrzeć na to futerko na czapeczce.
Wzór wzięłam z internetu, Aida 18, muliny DMC i Ariadna, dobierane wg klucza i część "na oko".
Mydło
Od dłuższego czasu już rozmyślałam nad zrobieniem własnego mydła. Takiego, które nie tylko by myło, ale i było przyjazne dla ciała. Takiego , które by nie niszczyło mojej skóry, bo ręce mam czasami jak skruszony pergamin. Na próbę zrobiłyśmy z Magdą (synową) małą partię. Z oliwy z oliwek, oleju rycynowego , kokosowego i oleju z pestek winogron.. Na razie przechodzi jeszcze okres dojrzewania czyli saponifikacji. A my biegamy do spiżarni trzy razy dziennie i delektujemy oczy swoim dziełem!!!
Czyli burą masą o niezbyt wytwornym zapachu.
Już mamy zamówioną w sklepie internetowym pokaźną partię różnistych olejów, w tym masło shea, olej jojoba i sama nie pamiętam co jeszcze . I będzie się działo!
Czarne kropki to jest pyłek pszczeli |
Powidła i inne takie tam
Nie chce mi się , ale robię. Ostatnio jak były takie koszmarne upały, to suszyłam pomidory na słońcu. Potem trochę dogrzałam w piekarniku i hop do oliwy.
No i wiśniówka , do zrobienia której zachęciła Jaskółka z bloga" Własnymi rękoma czyli blog o zmaganiu się z oporną materią". Piszę wyraźnie kto , bo w razie czego , żeby wszyscy wiedzieli , kto będzie odpowiedzialny za mój alkoholizm.Zaglądam wirtualnie do niej często, bo dziewczyna pomysłowa.A wiśniówka kuusi kolorem .
To tylko część zapasów |
Do zabawy "Podaj dalej" zgłosiły się Dusia z bloga "Syndrom kury domowej" i Iza z bloga "Moja enklawa".Zasady są takie, że dziewczyny teraz zobowiązane są do ogłoszenia zabawy na swoich blogach i znalezienia dwóch chętnych osób, dla których przygotują prezenty. Te dwie osoby mają za zadanie znaleźć (...). Na przygotowanie paczuszek jest rok.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam Jola
Hmmmmmm..... no.... tego.... właśnie:):):):)Wiśniówka, noż kurcze, co ja mam teraz tu napisać? A chciałam poetycko od tego ptaszka zacząć. Ptaszka, który jest przeuroczy. A poetycko dlatego, że zawsze, kiedy czytam wyraz "ptaszek", to nasuwa mi się wiersz Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
OdpowiedzUsuń"Ptaszek idiota,
głupszy, niż się zdaje,
strojny barwną krajką,
z głową jak makówka,
nieprzyjaciel kota,
ojciec pięciu jajek,
z których każde jajko
pełne jest półgłówka,
przyparty do drzewa
pierzem rudosinem,
toczy głośne swary
z innym znów kretynem,
po czym śpiewa, śpiewa
głupstwa nie do wiary."
I jak tu pogodzić potem mydło z powidłem? I jak napisać z zachwytem, że produkcja mydła i powidła jest czymś niebanalnym? Wszystko przez to moje poczucie się odpowiedzialną za trzeźwość narodu, a tu zdrada, a tu wskazanie wprost.... hmmmmmm... dobra wiśniówka nie jest zła... i tyle w temacie, jak teraz kończą młodzi:)
Ptaszek jest prześliczny, taki wesolutki i milutki! Czerwone akcenty bardzo go ożywiają( nic dziwnego,że ten kolor jest przypisany Bożemu Narodzeniu).Własne mydło- fiu, fiu- coś fantastycznego!Dobrze mieć w rodzinie bartników.Wiśnióweczka, dobra rzecz. Chętnych będzie na pewno sporo.
OdpowiedzUsuńA zatem mój udział w zabawie oficjalnie ogłoszony. Muszę i ja u siebie ogłosić. Pozdrawiam serdecznie
Mój tata jest specjalistą od wiśniówki i malinówki... :) Ta druga jest świetna jako profilaktyka przeciwko przeziębieniom, serwuje się ją jako dodatek do mocnej herbaty. Hafcik uroczy!! Ciekawa ta produkcja własnego mydła...
OdpowiedzUsuńPtaszyna rozkoszna i śliczna. Faktycznie ładnie się te kolorki przenikają. Też mnie zawsze interesowało jak zrobić takie mydło, ale się jakoś nie zmobilizowałam nigdy. A do powideł i innych przetworów to zupełnie nie mam głowy, wolę konsumpcję:) Zatem pełen szacunek.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona świąteczną ptaszyną. Fajnie wyglądałby w okrągłej ramce.
OdpowiedzUsuńWczoraj raczyłam się aroniówką, która za sprawą użytych do jej produkcji wiśniowych liści, smakuje jak wiśniówka.
Podobnie jak Ty, Jolu, wypełniam słoiki różnymi przetworami, choć nie specjalnie mi się chce.
Własnoręcznie wykonane mydło to fajna sprawa. Kiedyś też przymierzałam się do produkcji na własne potrzeby. Na chęciach się skończyło, choć zakupiłam na aliexpres trochę silikonowych foremek. Wykorzystuję je dziś do dekoracji tortów.
Pozdrawiam:)
Miód pitny, wiśniówka :) ładnie ładnie
OdpowiedzUsuńPtaszek jak żywy :) Gdyby nie ta czapka można by pomyśleć, że zaraz odfrunie.
OdpowiedzUsuńWłasne mydełko to super sprawa! Napisz koniecznie jak się sprawdza w użyciu :)
Ptaszorek wygląda fantastycznie. Te wszystkie półkrzyżyki są trochę upierdliwe podczas haftowania, ale haft fajnie z nimi wygląda. Własne kosmetyki, to coś z czym również planuję się zmierzyć. Czekam więc z niecierpliwością na Twoje posty odnośnie tego tematu. Własna pasieka, to moje niespełnione marzenie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUroczy hafcik :)
OdpowiedzUsuńWłasne kosmetyki , och zazdroszczę !
Ptaszor wymiata, a nalewka malinowa też sie i u mnie robi i jak mówisz na przeziębienia nie ma nic lepszego. Mówisz ogłosić owszem, owszem jak dojedzie upominek ha ha, albo i nie tak jak i to robią inni zapiszą się dostana upominek i cisza, albo zsumują wszystkich na jeden post i zamiast 20 osobom wyślą dwóm, bo nie ma chętnych...ale zabawy nie ponawiają, nie zapraszają........pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńSłodziutki jest ten ptaszek!!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudna ptaszyna, też mam ten wzorek, ale boję się za niego zabrać. Tobie pięknie się udało. Pomysł z produkcją własnych mydełek bardzo mi się podoba a do wiśniówki mogę usiąść z Tobą, wtedy mniej Tobie przypadnie i w alkoholizm nie wpadniesz.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. Zapraszam!
UsuńPtaszorek jest cudny!! podziwiam, bo ja z haftem się za bardzo nie lubimy:)
OdpowiedzUsuńo mydłach i ich produkcji rozmawiałyśmy już z córką, ale ciągły brak czasu skutecznie nam przeszkadza:) a o słoikowaniu już się nie wypowiada- o tej porze roku, co roku sobie obiecuję, że to już ostatni raz;)
Piękna ptaszyna u Ciebie gości!
OdpowiedzUsuńA w kuchni... mniam... przepysznie :-)
Uroczy ptaszek, mydło super, a powidła pewnie smaczne, jesteś samowystarczalna;))
OdpowiedzUsuńCudny ptaszorek :) Też go mam w swojej kolekcji :D Wyhaftowałam go jesienią 2012 roku. Poszalałam nawet i zrobiłam tło, bo jakoś wtedy stwierdziłam, że tak będzie lepiej wyglądać ;) Mimo upływu lat wciąż cieszy tak samo :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ptaszek. Swoje mydło też chciałabym robić :)
OdpowiedzUsuńUroczy ptaszorek wyszedł. Pokaż go jeszcze, jak go jakoś zagospodarujesz. Też gdzieś mam ten wzorek bo bardzo mi się podoba. Muszę wyszperać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny ptaszek. Mydełka takie naturalne to fajna rzecz jeżeli robi się jeszcze samemu to już jest super. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTego ptaszka mam już na swoim koncie :-) I pamiętam, że jak na tę wielkość, był dość wymagający :-)
OdpowiedzUsuńZa to efekt jest znakomity!
Ile tu pięknych i smacznych rzeczy na blogu:):
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uroczy ptaszek. Oprawilabym to jako kartkę świąteczną i wysłała do bliskiej osoby. Ciekawe jestem Twoich mydel. Daj znać jak się sprawdzają. Z dodatkiem miodu byłyby cudowne dla skóry:)
OdpowiedzUsuń