Na początek pochwale się spotkaniem z Celą z bloga Bibeloteka. Spotkałyśmy się w skansenie w Maurzycach 15 sierpnia br. Skansen w Maurzycach to , cytuję za stroną Muzeum w Łowiczu - "łowicki Park Etnograficzny (...) gromadzi zabytki architektury z terenu dawnego obszaru Księstwa Łowickiego(...). Położony jest w odległości 7m km od Łowicz, przy trasie Warszawa-Poznań. (...)Obecnie znajduje się tu ponad 80 obiektów , datowanych w większości na II połowę XIX i I poł. XX w."
W skansenie co jakiś czas odbywają się różne imprezy nawiązujące do dawnych ( i obecnych) tradycji.Tak było też 15 sierpnia .Cela to bardzo ciepła i kontaktowa osoba. Rozmawiałyśmy, jakbyśmy się znały od zawsze. Cela m.in. podróżuje po znanych i mniej znanych zakątkach naszego regionu i relacjonuje o nich na blogu. Nasze spotkanie oczywiście też zrelacjonowała. Pamiętajcie - Bibeloteka!!!
Ja jestem zakochana w regionie łowickim, pewnie też za sprawą miejsca, w którym mieszkam. Od granicy byłego Księstwa Łowickiego dzieli mnie kilkanaście kilometrów. Księżacy niegdyś to było dosyć hermetyczne środowisko i niechętnie patrzyli, jak wchodził ktoś do ich rodziny spoza własnego grona. Pamiętam jak ciężko było mojemu wujowi (rocznik 1935) zaakceptować tamtą kulturę i zwyczaje.
Kolejnym ciekawym wydarzeniem w naszym regionie, było kutnowskie Święto Róży, które odbyło się w dn. 6-8 wrzesień.. Impreza plenerowa jakich wiele, ale jest jedno wielkie ale... tym "ale" są niepowtarzalne aranżacje florystyczne, najlepszych florystów z całej Polski. Dla tych instalacji warto przyjechać do Kutna , żeby obejrzeć ten festiwal pomysłów i kreatywności. Kutno to jedno z ładniejszych polskich miast, mimo,że jest głównie znane i obśmiane za słynne wybetonowanie placu w centrum. W mieście są posadzone tysiące róż,które nadają niezwykłego uroku i klimatu. Nie będę Was nękała zdjęciami, bo trudno wybrać , które zamieścić. Było też zaaranżowanych mnóstwo kącików , w których można było się sfotografować w powodzi kwiatów. Jak się jest mało fotogenicznym, to kwiaty nadrobią braki w urodzie :))) .
Na koniec zostawiłam najważniejsze wydarzenie , jakie spotkało mnie w tym roku. 2 września u młodszego syna, zostałam babką prześlicznego dzieciątka. Wnuczek zwlekał tydzień z pojawieniem się na tym świecie, doprowadzając babkę niemalże do (cokolwiek to znaczy), do apopleksji z niecierpliwości. Tak, że ten ...mam dwóch wnuczków i cały telefon zawalony ich zdjęciami.
Żeby w chłodne i ponure miesiące jakie wkrótce nadejdą, ożywić trochę wnętrze swojego domu, zrobiłam sobie wieniec i bukiet z suszonych kwiatów. Trochę suszków miałam własnych, trochę dokupiłam i wyszły mi takie kurzołapki. Wiem, że wieniec jest bardzo pstrokaty, ale jest nieduży i jakoś specjalnie w oczy nie razi.
Zostało mi kilka gałązek miechunki, więc z braku lepszego pomysłu, rzuciłam ją na sansewierę.W rzeczywistości to lepiej wygląda niż na zdjęciu.
U mnie za oknem buro, pochmurno, czasem pada, mży, zimno. Jesień i długie wieczory tuż, tuż. Znak, że trzeba powyciągać robótki z zakamarków.
Przesyłam serdeczności dla wszystkich odwiedzających i komentujących.
Jola